Ocena stanu prawnego

5/5 - (1 vote)

praca magisterska z prawa cywilnego o użytku dozwolonym

Zagadnienie dozwolonego użytku wydaje się być zawiłe dla społeczeństwa. Przepisy nie są jasne nawet dla prawników. W Polsce po prostu przyjęto wzorce zachodnie oraz regulacje porozumień międzynarodowych. Być może czekano na rozwiązania orzecznictwa, jednak tych jak na razie brak. Ranga problemu jest wysoka, a przepisy „porozrzucane” po ustawie i nieostre, zdecydowanie nie ułatwiają interpretacji. Sprawa dotyczy praktycznie większości społeczeństwa, dostępu do twórczości, który jest kluczową sprawą dla rozwoju intelektu.

W porównaniu z innymi państwami rozwiązania polskie nie wypadają ani dobrze, ani źle. Właściwie stosujemy wymagania narzucone nam przez umowy międzynarodowe i nie staramy się ich zmieniać. Z jednej strony zbyt dużo jest niejasności, z drugiej jednak można się obawiać do czego by dokładniejsze interpretacje doprowadziły.

Propozycje zmian

Jak słusznie zauważa Machała, od wprowadzenia dozwolonego użytku w formie przypominającą obecną nastąpiło złamanie dwóch podstawowych barier: zasięgu możliwej eksploatacji i jakości zwielokrotniania.

Na potrzeby omawianych w tej pracy problemów można się pokusić o pobieżną autorską analizę niektórych propozycji zmian:

Co można zrobić cel Przykładowe skutki uboczne
Abolicja na już skopiowane i rozpowszechnione utwory Odżegnanie się od poprzednich problemów i otwarcie „nowego rozdziału”

– z większą kontrolą i po zmianie prawnej

-masowy sprzeciw producentów i dystrybutorów

-pogwałcenie praw konstytucyjnych i majątkowych

Masowy monitoring sieci, punktów ksero etc. Zwiększenie skuteczności egzekucji praw majątkowych – problemy techniczne

– naruszenie prawa do prywatności

– groźba totalitaryzmu

– spadek zapotrzebowania na utwory i technologię

Szybkie reakcje ustawodawców na zmiany w świecie technologii Prawo przystosowane permanentnie do technologii – brak stabilności prawa

– duże koszty badań, ekspertyz, opłacania kadr

– prawo wciąż będzie wzbudzać kontrowersje

Stała współpraca

organizacji

zarządzających pr.

aut. z policją

Zwiększenie skuteczności egzekucji praw majątkowych -groźba totalitaryzmu

-spadek zapotrzebowania na utwory i technologię

-problemy finansowe i kadrowe

-zwiększenie nakładów na organizacje

drastyczna obniżka cen płyt, książek etc. Zachęcenie społeczeństwa do kupowania oryginalnych utworów – „niewykonalne” od strony producentów i organizacji zarządzających

– obawy o spadek dochodów państwa

– wydawcy mogą okazać się niechętni przystosowaniu się do rynku

Zaostrzenie sankcji karnych i obniżenie progu odpowiedzialności Wzbudzenie strachu przed konsekwencjami w społeczeństwie -wg większości badań metoda zupełnie nieskuteczna

-kary nie będą adekwatne do przewinienia

-spadek zapotrzebowania na utwory i technologię

Stała praca nad wynalezieniem skutecznego środka zabezpieczającego Dostosowanie utworu do prawa -duże prawdopodobieństwo niepowodzenia

-duża groźba faktycznego uniemożliwienia użytkownikowi korzystania z uprawnień

-ogromne koszty

 

Zakaz posiadania urządzeń kopiujących utwory Odebranie możliwości tworzenia dobrych jakościowo kopii -pogwałcenie zasady praw nabytych

-niemożność egzekucji

-zacofanie technologiczne, intelektualne i biznesowe

Zakaz wymiany utworów w sieci Ograniczenie dozwolonego użytku -zacofanie technologiczne, intelektualne i biznesowe

-technicznie niemożliwe do skontrolowania

Podreperowanie stanu bibliotek Ograniczenie nielegalnego kopiowania książek i czasopism -nakłady finansowe

Źródło: W. Machała, op. cit., s. 152.

Oto przykłady niektórych propozycji, od których roi się we wszelkiego rodzaju mediach. Niektóre są doprawdy absurdalne. Bardzo modne wśród zachodnich prawników jest opowiadanie się za rozwiązaniem problemów poprzez system licencji. Nasuwa się jednak jedno zasadnicze pytanie: jak realnie połączyć te licencje z utworem? W praktyce ciężko czasem zidentyfikować źródło i autora utworu, więc tym trudniej będzie dochodzić jakiego typu licencja jest do niego przypisana. Rozwiązaniem tego problemu może okazać się tylko i wyłącznie nowa technologia.

Jakie działania można natomiast uznać za skuteczne? Zdecydowanie poprawa stanu bibliotek i zmniejszenie cen utworów (zwłaszcza przy możliwości sprzedaży na odległość i sprzedaży utworu w formie cyfrowej) jest realne. Okresowe korekty prawne (np. lista urządzeń i nośników) również, jednak zasady główne powinny być stałe.

Co jednak bezsprzecznie należy zrobić? Przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że użytkownik ma szerokie pole manewru. Realnie nie stoi on już na pozycji „kupi- nie kupi” lecz „kupi-nie kupi-ściągnie z Internetu”. Można uznać więc, że nadawcy, twórcy, producenci, organizacje oraz prawodawca mogą zmniejszyć ten proceder poprzez:
  • drastyczną redukcję ilości reklam przerywających utwór audiowizualny w tv i stopniowe wdrażanie telewizji interaktywnej
  • zastąpienie akcji propagandowych uświadamiającymi
  • znacząca poprawę praw konsumenta
  • rewizję okresu obowiązywania majątkowych praw autorskich, który teoretycznie może trwać nawet 150 lat [1].

Jak już wspomniano nic nie stoi na przeszkodzie, by minimalnie podnieść opłaty z urządzeń i nośników. Sceptycznie trzeba podchodzić do propozycji pozbawienia twórców autorskich praw majątkowych, jednak liberalizacja prawa dozwolonego użytku w Internecie niekoniecznie musi odbić się negatywnie na dochodach artystów, a nawet wg niektórych badań może je zwiększyć.

Poza tym artyści mają wiele innych źródeł dochodów, które potrafią zapewnić im znaczące zarobki. Można tu wskazać następujące argumenty:

  • koncerty i przedstawienia „na żywo”
  • nowoczesne kina ze świetną akustyką i obrazem
  • oryginalne produkty zawsze będą cenniejsze, użyteczniejsze, trwalsze, prestiżowe, lepiej będą „prezentować się na półce”- wystarczy porównać wydrukowaną
    i zbindowaną książkę z oryginalną
  • zawsze będą istnieli fani, którzy będą chcieli poprzez kupno oryginalnego utworu wspomagać artystę finansowo, marketingowo i prestiżowo [2] [3] [4]
  • telewizja dzięki relacjom sportowym, wartościowym programom edukacyjnym, rozrywkowym i informacyjnym raczej nie przestanie istnieć w obecnej formie – co za tym idzie nie zrezygnuje też z filmów pełnometrażowych, choć zapewne zmniejszy częstotliwość ich emitowania
  • skoro nie przestanie istnieć telewizja, obroni się też forma „serialowa” utworu audiowizualnego.
  • dodatkowy zysk ze sprzedaży oryginału może pochodzić z akcesoriów do niego – książeczki, figurki itp.: zachęcają do kupna i mają wartość kolekcjonerską i informacyjną.
Nie wspominając już o różnego rodzaju dochodach z reklam, sprzedaży praw do adaptacji, wykorzystania utworu muzycznego w filmie, wywiadów itd., których nie powinno się brać pod uwagę w tym sporze, ponieważ nie są obiektywnym czynnikiem do stymulacji twórczości.

Czy zmieni się zatem aż tak wiele?

Śledząc sam tylko rynek muzyczny można odnieść wrażenie, że zapotrzebowanie na całe albumy maleje, rośnie za to na pojedyncze utwory muzyczne . Dzieje się tak głównie za zasługą pojawienia się na rynku odtwarzaczy mp3 . Natomiast rynek filmowy cierpi chociażby z powodu trwającej od wielu lat praktyki wprowadzania do sprzedaży detalicznej egzemplarzy swoich dzieł po sporym upływie czasu od premiery kinowej. Obecnie trwa to mniej więcej 6-8 miesięcy . Wydaje się, że można ten okres dwukrotnie skrócić bez straty zysków.

W artykule „Better Than Free” Kelly’ego, szeroko komentowanym na świecie, możemy przeczytać jakie wg niego cechy utworu będą decydowały w rywalizacji o konsumenta w przyszłości. Są to:

1. Bezpośredniość – natychmiastowość, czas dostępu; autor jako przykład

2. Możliwość odnalezienia – dostępność na wielkich i łatwych w obsłudze serwerach jest lepsza niż trzymanie tego u siebie na dysku w wiecznym bałaganie – kupując oryginał wiemy, że dostajemy to, czego pragnęliśmy

3. Interpretacja – często kopie są „wyrwane z kontekstu”, nie mają pełnej informacji o utworze, autorze itd. Poza tym sam sposób ich wykorzystania może być różny.

Organizacje i producenci zaciekle bronią poglądu, że poszerzenie użytku prywatnego znacznie uszczupli dochody branży… I tu pojawia się jeden wartościowy wątek w działalności IIPA. Raport z 2006r. wykazuje, że „tylko co dziesiąty użytkownik po pobraniu pirackiej kopii zakupuje oryginał w legalnie działającym sklepie on-line”. Można zatem sobie wyobrazić jak potężnym środkiem bezpłatnej reklamy jest p2p. „Tylko” 10% w samych sklepach on-line! Reklama w pełni rzetelna i „na żądanie”. Warto się w ogóle zastanowić czy istnieje lepszy i skuteczniejszy środek reklamy, zwłaszcza dla utworów.

Kto jednak wie dokładnie jakby wyglądał rynek po liberalizacji dozwolonego użytku prywatnego? Zapewne nikt. Producenci mają prawdopodobnie swoje analizy, skoro tak zaciekle się przed tym bronią. Powszechny jest jednak pogląd w opinii społecznej, że chronią oni głównie swoje interesy, a nie artystów. Najnowsza historia mówi, że radio nie wyparło koncertów, MC radia, telewizja kina, a VHS telewizji… Tak jak nikt nie mógł w roku 1980 przewidzieć zmian politycznych w Europie, w 1990r. rozwoju sieci Internet, tak w roku 2008 nikt nie może przewidzieć jak będzie wyglądało prawo autorskie za następne 10 lat… Warto jednak o tym dyskutować.

Za wszelką cenę należy utrzymać zakaz rozpowszechniania utworów bez zgody twórców dla celów komercyjnych- bez względu na pole eksploatacji. Rząd powinien przemyśleć podatek VAT od utworów, a producenci nowe możliwości dystrybucji. To jedyne trzy pewniki w całej sytuacji.

Internet od powstania w 1969r. jako sieć wojskowa w USA przebył długą i krętą drogę [5]. Dziś można go nazwać najpotężniejszym medium. Warto zastanowić się nad odrębnymi rozwiązaniami w tej sieci, gdyż przysparza ona prawu coraz więcej problemów. Może nawet uzasadniona będzie kodyfikacja prawa Internetu? Barta i Markiewicz już w 1998r. zastanawiali się nad możliwością traktowania sieci jako [7] „innego miejsca” i wprowadzenia tam odmiennego porządku prawnego [6]. Minęło 10 lat od tych rozważań i kłopotów jest coraz więcej, za to możliwości i perspektywa rozwoju ogromne…

Gdyby walka toczyła się tylko między prawem dostępu do dóbr kultury, a prawem twórcy (?) do godziwego wynagrodzenia, sprawa byłaby jaśniejsza. Jednak dochodzi trzeci aspekt- nasza prywatność. Mamy XXI wiek: komputer z dostępem do Internetu stanowi substytut m.in. skrzynki, telefonu, placówki banku, sklepu, maszyny do pisania, magazynu dokumentów i prywatnych fotografii. Możliwość rozszerzonej inwigilacji go może dać wiedzę niemal absolutną o danym podmiocie. Tu nie chodzi o to komu damy taką możliwość, tylko już sam fakt, że ją „damy” będzie ogromnie niebezpieczny, niezależnie jakimi przepisami by tej możliwości nie obwarowano. „Szpiegowanie” nas przez organizacje nie było wcześniej możliwe ze względów technicznych – teraz jest. „Podsłuch internetowy” jest obecnie możliwy tylko za zgodą sądu[8] [9] [10] [11], wydawaną dla specjalnych organów – nawet to rozwiązanie może prowadzić do nadużyć, jak pokazał przykład w Niemczech . Co się może zatem dziać, gdy damy taką możliwość np. tysiącom pracowników organizacji i to bez żadnej zgody sądu?

Potrzebna jest gruntowna analiza prawa autorskiego- być może nawet jego podstaw. Logika jednak podpowiada, że kluczową rolę mogą odegrać… twórcy. Grupa, która w pewien sposób jest wykorzystywana przez obie strony. Ich głos może tu przeważyć. Jeśli w końcu go zabiorą na poważnie.


[1] Ta regulacja może też budzić spore wątpliwości w kontekście art. 6 oraz art. 73 Konstytucji RP.

[2]  Za przykład niech służy nowatorska technologia 3D, która będzie jeszcze przez kilka następnych lat poza zasięgiem domowych użytkowników, a z powodzeniem wchodzi do kin.

[3]  Radiohead nigdy więcej za darmo, 2008, muzyka.onet.pl/0,1740483,newsy.html

[4]  Nowy Wiedźmin po wakacjach,2008,
gry.onet.pl/1744685„Nowy_Wied%BCmin_po_wakacjach,wiadomosc.html ; Nietypowa promocja filmu „Jestem legendą” na DVD, 2008,
gry.onet.pl/1752809„Jestem_legend%B1_na_DVD_Sprawd%BC_si%EA_w_wyzwanm_on_hne,wiadomosc.html

[5]  K. Kelly, Better Than Free, 2008, kk.org/thetechnium/archives/2008/01/better_than_fre.php

[6] R. Spaleniak, Polska pod lupą antypiratów, 2007, di.com.pl/archiwum/15953.html

[7] B. Jung, Rozwój rynku multimediów,[w:] Media, komunikacja, biznes elektroniczny, pod red. B. Junga, Warszawa 2001, s. 178.

[8] J. Barta, R. Markiewicz, Internet…, s. 187.

[9] L. Lessig, op. cit., s. 306.

[10] Ustawa z dnia 6 kwietnia 1990r. o Policji art. 19 ust. 1.

[11] M. Kuźmiński, Licencja na podglądanie, 2007, tygodnik2003- 2007.onet.pl/1547,1412020,dzial.html

Zakres dozwolonego użytku prywatnego

5/5 - (1 vote)

Zakres podmiotowy

Ustalenie zakresu podmiotowego omawianej regulacji jest jedną z najtrudniejszych czynności i jedną z najbardziej spornych kwestii. Ustęp 2 przepisu art. 23 upap wskazuje zaledwie na „krąg osób pozostających w związku osobistym, w szczególności pokrewieństwa, powinowactwa lub stosunku towarzyskiego”. Pole do interpretacji jest zatem bardzo szerokie.

Po pierwsze nie wskazano stopnia pokrewieństwa lub powinowactwa, a interpretowanie tych pojęć przez pryzmat „związku osobistego” jest ryzykowne. Ciężko określić, czy można np. użyczyć egzemplarz telenoweli matce byłej żony, z którą nie rozmawiało się od 5 lat czy też wysłać pocztą internetową artykuł kuzynowi ojca męża ciotki.

Po drugie określenie „stosunek towarzyski” można rozumieć na przeróżne sposoby. W dodatku każda ze stron tego stosunku traktuje go subiektywnie i inaczej, można więc np. uważać za najlepszego przyjaciela kogoś, kto traktuje nas jako zaledwie jednego z kilkudziesięciu znajomych.

Jednak jeszcze bardziej ryzykowne byłoby wyznaczenie jakichś obiektywnych kryteriów przesądzających o istnieniu stosunku towarzyskiego, ponieważ każda relacja międzyludzka rządzi się własnymi prawami. Nie wgłębiając się w problemy psychologiczne ani socjologiczne należy wobec tego uznać taką regulację za jedyną słuszną i każdy przypadek traktować indywidualnie. Zakres podmiotowy można przyjąć za obiektywnie trafny i spełniający społeczne wymagania. Jasno z niego też wynika, że dotyczy wyłącznie osób fizycznych, gdyż tylko one mogą wchodzić w wymienione relacje.

Kłopotów nastręcza jednak więź między internautami. Jest to przede wszystkim problem ostatniej dekady, za to najbardziej kontrowersyjny. Doktryna raczej odrzuca takie relacje w odniesieniu do przepisu art. 23 upap, kiedy internauci nie znają się z „realnego świata”. Wydaje się jednak, że trzeba te poglądy nieco zweryfikować, ponieważ także i na tym gruncie rodzą się przyjaźnie, miłości, a sam Internet chyba można już uznać za jedno z trzech podstawowych- obok poczty i telefonów- sposobów komunikacji na odległość w Polsce, który nie dość, że jest znacznie bardziej urozmaicony, tańszy i dla wielu wygodniejszy, to zapewne w niedalekiej przyszłości zdominuje dwa pozostałe.

Za podważalny można również uznać pogląd, że kręgu towarzyskiego nie mogą tworzyć grupy, związki czy stowarzyszenia, które funkcjonują głównie dla celów zapoznania się z utworami. Bo jak inaczej określić np. siedmioosobowe „kółko filmowe”, które raz na tydzień od pięciu lat ogląda wspólnie filmy?

Należy nadmienić, że zaprezentowane stanowisko – przyjęte w tej pracy – neguje ustalenia doktryny wprowadzone za Rittermanem, iż „(…) podstawową cechą koła prywatnego jest podtrzymanie kontaktu towarzyskiego(…)” a jego członkowie muszą spotykać się towarzysko[1]. Każda grupa społeczna, związek itp. rządzi się własnymi prawami i nie można odmawiać ujęcia jako podstaw przyjaźni czy też koleżeństwa spotkań opartych tylko np. na celach sportowych czy tworzenia muzyki.

Poruszając się po tej – jakże wątłej – granicy, można się jednak zgodzić z Wyjaśnieniem Ministersterstwa Kultury i Sztuki, iż osoby pozostające ze sobą w związku towarzyskim „(…)znają się, podtrzymują więzy towarzyskie(…),” nie są „(…)jedynie grupą formalną bardzo luźno związanych ze sobą osób”[2] [3]. Należy więc to przyjąć jako minimum standardu, w jakim powinniśmy poruszać się interpretując pojęcie „stosunków towarzyskich”. Wypada się również zgodzić z poglądem Machały, że dopuszczalne jest zlecenie wykonania kopii przez uprawnionego osobie trzeciej, jednak przy założeniu, że będzie ona „ślepym narzędziem”, niepodejmującym decyzji co do zakresu, przedmiotu i sposobu eksploatacji.

Zakres przedmiotowy

Przepis art. 23 upap wyłącza spod swojego katalogu zaledwie cztery typy utworów. Są to:

  • programy komputerowe
  • utwory architektoniczne (w zakresie samej budowy wg nich)
  • utwory architektoniczno- urbanistyczne (w zakresie samej budowy wg nich)
  • elektroniczne bazy danych spełniające cechy utworów (poza własnym użytkiem naukowym niezwiązanym z celem zarobkowym).

Odmienne uregulowania programów komputerowych zostaną omówione w dalszej części pracy. Specyfiki utworów architektonicznych i architektoniczno- urbanistycznych broni ich niebagatelna wartość majątkowa . Stosunkowo łatwo też kontrolować takie ograniczenie. Chroniło je już prawo autorskie z 1952r.[4] [5] [6] [7] Kłopotów natomiast nastręcza pojmowanie elektronicznych baz danych, gdyż jest to element stosunkowo nowy w polskim prawie autorskim. Powinno się zatem zaznaczyć na użytek tej pracy, iż, jak wydaje się trafnie, wskazuje Machała, bazy te powinny być utrwalane cyfrowo, a o ich twórczości powinna przesądzać „nieoczywistość doboru danych lub klucza, według którego je zestawiono”. Jest to szczególna forma bazy danych, zatem stosujemy również kryteria dla każdej bazy danych- twórczy charakter zestawienia, doboru i układu oraz kryterium indywidualnej pracy włożonej w jej budowę.

Nie ulega wątpliwości, iż przepis art. 23 upap dotyczy utworów, których prawa majątkowe nie wygasły, co nie znaczy oczywiście, że pozostałe dzieła pozbawione są jakiejkolwiek ochrony.
Każdy utwór wykorzystywany poprzez dozwolony użytek osobisty musi być rozpowszechniony. Za taki uznaje się utwór udostępniony publicznie za przyzwoleniem jego twórcy, któremu z tego tytułu przysługuje prawo do wynagrodzenia. Ustawa nie zakreśla natomiast granic dla pól eksploatacji omawianego unormowania.

Problematyczne jest ujęcie korzystania „z pojedynczych egzemplarzy”. Barta i Markiewicz trafnie wskazują, że „liczba mnoga przyjęta w określeniu >>pojedynczych egzemplarzy<< uniemożliwia sensowną interpretację tego przepisu (nie istnieją przecież np. >>podwójne egzemplarze<<)” . Autorzy ci wskazują, że zawężanie zakresu do „pojedynczego egzemplarza” byłoby sprzeczne z uregulowaniami w innych krajach, restrykcyjne, nieuzasadnione i nieracjonalne. Wg nich należałoby to bardziej tłumaczyć „jako zakaz sporządzania nieograniczonej liczby kopii”[8] [9] [10] [11].


[1]   W. Machała, op. cit., s. 65.

[2]  Wyjaśnienie Ministerstwa Kultury i Sztuki 1996, zn. DPA.024/313/96, [w:] J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie. Przepisy. Orzecznictwo. Umowy międzynarodowe. Warszawa 2002,
s.493.

[4]   W. Machała, op. cit., s. 52.

[5]  Przepis art. 22 Ustawy z dnia 10 lipca 1952r. o prawie autorskim, Dz.U. 1952 nr 34 poz. 234.

[6]   W. Machała, op. cit., s. 54.

[7]  Wyjaśnienie Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z dnia 14 marca 2001r., zn. DP/WPA.024/1/01, [w:] J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie. Przepisy…,s.464.

[8]  Wyjaśnienie Ministerstwa Kultury i Sztuki z dnia 26 stycznia 1999r., zn. DP/WPA.024/370/98, [w:] J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie. Przepisy…, s.497.

[9]   W. Machała, op. cit., s. 45.

[10] J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie i prawa…, s. 63- 64.

[11] Ibidem.

Praca magisterska z prawa cywilnego c.d.

5/5 - (1 vote)

Niewątpliwie w niektórych przypadkach znaleźć mogą zastosowanie przepisy o błędzie ujęte w kodeksie cywilnym. Ich podstawowym celem jest ochrona pozostającej w błędzie osoby przed skutkami oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu.

Na podstawie przepisów kodeksu cywilnego uznaje się, że „błąd oznacza mylne wyobrażenie o rzeczywistym stanie rzeczy lub brak takiego wyobrażenia”. Zaistnienie błędu może prowadzić do wadliwego złożenia oświadczenia woli w sytuacji, gdy dotyczy treści czynności prawnej (art. 84 § 1 KC) i gdy błąd jest istotny (art. 84 § 2 KC). Nie jest wyłączona możliwość powołania się na błąd wywołany przez anons reklamowy. Błąd taki, jako dotyczący właściwości (walorów) towaru, które zdecydowały o jego wyborze (nabyciu), trzeba uznać za błąd co do czynności prawnej, a nie jedynie co do pobudki, choć u nabywcy wiąże się on ze sferą motywacyjną.

Ta okoliczność daje możliwość rozważania skutków prawnych błędu nie tylko na podstawie art. 86, zgodnie z którym naganne zachowanie się drugiej strony pozwala na udzielenie pełniejszej ochrony prawnej osobie pozostającej w błędzie, ale również na gruncie wzmiankowanego art. 84[1].

W wyroku z 19 lipca 1979 r.[2], SN orzekł, że „błąd jako wada oświadczenia woli może uzasadniać uchylenie się od skutków oświadczenia złożonego innej osobie tylko wówczas, gdy został wywołany przez tę osobę, choćby bez jej winy, a nadto gdy jest istotny, tzn. gdyby składający nie działał pod wpływem błędu, to nie złożyłby oświadczenia tej treści”.

Wskazane podstawy prawne dają konsumentom duże możliwości dochodzenia bezpośredniej ochrony, choć świadomość tej możliwości – jak się wydaje – jest w społeczeństwie niewielka. Zagadnienie jest istotne także z uwagi na fakt, że powołanie się na odpowiednie przepisy ustawy regulującej zagadnienia konkurencji przy dochodzeniu konsumenckich roszczeń ma charakter pośredni, realizowane jest bowiem przez organizacje reprezentujące interes konsumenta.

Wracając jednak do art. 16 ust. l pkt 2 w związku z art. 16 ust. 2 u.z.n.k expressis erhis wymaga jednoczesnego spełnienia dwóch przesłanek.

Pierwsza to „wprowadzenie w błąd”, tj. wywołanie u klienta niezgodnego z rzeczywistym stanem rzeczy wyobrażenia o towarze lub usłudze[3] [4].

Druga, to możliwość podjęcia pod wpływem błędu decyzji dotyczącej nabycia towaru lub usługi. Dla powstania zarzutu obojętne jest przy tym, czy reklama jest fałszywa (nieprawdziwa) czy myląca[5].

I tak np. I. Wiszniewska stwierdza, że „reklama ma charakter reklamy wprowadzającej w błąd, jeżeli wywołuje konfuzje w obrocie. O tym czy reklama ma taki charakter decyduje opinia osób, do których reklama jest kierowana. Pod uwagę powinno być brane rozumienie reklamy przez jej przeciętnego adresata. W naszych warunkach, ze względu na silne oddziaływanie reklamy na wybory dokonywane przez konsumentów, należy przyjąć wzorzec adresata nieuważnego i łatwo poddającego się sugestiom reklamy. Wzorem praktyki krajów wysoko rozwiniętych należy uznać, że do wprowadzenia w błąd dochodzi wtedy, gdy reklama może być rozumiana w sposób niezgodny z rzeczywistym stanem rzeczy przez „nic nie znaczącą” część jej adresatów. Wyższe wymagania w odniesieniu do treści wypowiedzi reklamowej należy oczywiście stawiać reklamie kierowanej do szczególnie łatwowiernych i szczególnie wrażliwych na reklamę grup adresatów (dzieci, chorzy)[6].”
Z tego względu postuluje się, by wzorem praktyki krajów wysoko rozwiniętych uznać, że do wprowadzenia w błąd dochodzi już wówczas, gdy reklama może być rozumiana w sposób niezgodny z rzeczywistym stanem rzeczy przez „znaczącą” część jej adresatów, tj. 15%[7].

Piśmiennictwo uznaje również, że obok wymienionych w ustawie sytuacji, wprowadzenie w błąd może nastąpić także w razie posłużenia się reklamą naśladowczą, która będzie przyczyną pomylenia kontrahentów.

Poza tym, choć wydaje się to paradoksalne, udzielenie prawdziwej informacji o towarze także może wprowadzić w błąd.

Dzieje się tak wówczas, gdy zaakcentowanie prawdziwej cechy produkty będzie dyskredytować towary innych wytwórców, sugerując, ze wyłącznie produkt reklamowany ma te właściwość, a inne są jej pozbawione.

Sąd Najwyższy w swoim wyroku ujął to tak: „Uczciwa reklama winna mieć charakter pozytywny, to znaczy winna zmierzać do zachęcania klientów do kupowania wyrobów reklamującej się firmy, a nie zniechęcać do nabywania wyrobów firm konkurujących przez podważenie ich rzetelności i jakości. Zadaniem reklamy nie jest zwalczanie nieuczciwej konkurencji[8].”

Podobnie swoje stanowisko przedstawił M. Kępiński pisząc: „Reklama nieprawdziwa i wprowadzająca w błąd obejmuje zarówno reklamę fałszywą w sensie materialnym (dane obiektywnie niezgodne z rzeczywistością), jak i reklamę zdolną do wprowadzenia w błąd ze względu na sposób jej zrozumienia przez odbiorców. Kryterium uznania reklamy za wprowadzającą w błąd stanowi wrażenie, jakie wywiera ona na przeciętnym i ufnie nastawionym odbiorcy, do którego jest kierowana.

Za nieprawdziwą reklamę należy uznać nie tylko podawanie nieprawdziwych danych, ale również przemilczanie pewnych faktów, istotnych z punktu widzenia prawdziwości.
Wiadomościami, o których mowa w art. 14 ust. 1, są nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd informacje, w szczególności o:

  1. osobach kierujących przedsiębiorstwem,
  2. wytwarzanych towarach lub świadczonych usługach,
  3. stosowanych cenach,
  4. sytuacji gospodarczej lub prawnej.

Rozpowszechnianiem wiadomości, o których mowa w ust. 1, jest również posługiwanie się:

  • nie przysługującymi lub nieścisłymi tytułami, stopniami albo innymi informacjami o kwalifikacjach pracowników,
  • nieprawdziwymi atestami,
  • nierzetelnymi wynikami badań,
  • nierzetelnymi informacjami o wyróżnieniach lub oznaczeniach produktów lub usług

Interpretacja art. 14 u.z.n.k prowadzi wiec do wniosków analogicznych jak przy interpretacji art. 16 ustawy. Należy zatem uznać, że w błąd wprowadzają zarówno wiadomości fałszywe, jak i prawdziwe. Zatem w drugiej sytuacji wystarczy, że informacje podawane klientom są sformułowane dwuznacznie lub przemilczają fakty, które powinny być ujawnione konsumentowi.

Podobnie ujął to Sąd: „Nieuczciwą reklamą, a tym samym – reklamą sprzeczną z dobrymi obyczajami – jest reklama, która wykorzystując usprawiedliwioną okolicznościami łatwowierność odbiorcy oraz przeciętną nieumiejętność skomplikowanego kojarzenia i wnioskowania na podstawie tekstu eksponującego treści pożądane przez reklamującego, wywołuje u przeciętnego odbiorcy przeświadczenie o istnieniu faktów, które w rzeczywistości nie mają miejsca i przez to wywołuje odczucie zawodu, zlekceważenia czy wręcz oszukania[9] [10][11].”

W omawianej wyżej dyrektywie europejskiej powiedziane jest, że obciąża ona reklamującego powinnością udowodnienia (na żądanie sądu lub organu administracyjnego) prawdziwości twierdzeń i informacji zawartych w reklamie (preambuła; art. 6 punkt a).

Polska nowelizacja ustawy z dnia 16 marca 2000 r. o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji, przyjęła wzorem dyrektywy identyczne rozwiązanie.

W art. 18 a widnieje zapis: „Ciężar dowodu prawdziwości oznaczeń lub informacji umieszczanych na towarach albo ich opakowaniach lub wypowiedzi zawartych w reklamie spoczywa na osobie, której zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji związany z wprowadzeniem w błąd”[12].

Warto również na zakończenie zwrócić uwagę na uregulowania dotyczące reklamy wprowadzającej w błąd zawarte w Międzynarodowym Kodeksie reklamy opracowanym przez Międzynarodową Izbę Handlową w Paryżu. Art. 5 tego kodeksu zakazuje reklamy zawierającej (…) w tekście lub obrazie, jakiejkolwiek wypowiedzi, która bezpośrednio lub pośrednio, czy też skutkiem pewnej przesadności lub dwuznaczności w sformułowaniu mogłaby wprowadzić w błąd konsumenta.

W polskiej ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w razie dokonania czynu nieuczciwej konkurencji z roszczeniami o zaniechanie niedozwolonych działań, usunięcie skutków niedozwolonych działań lub o złożenie jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie mogą występować: Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, powiatowy (miejski) rzecznik konsumentów, a także krajowe lub regionalne organizacje, których zadaniem jest ochrona interesów konsumentów.

Ustawa dopuszcza możliwość występowania przez te podmioty w obronie konsumenta w przypadku reklamy wprowadzającej klienta w błąd (art. 16 ustawy), jednakże ustawa pozbawia powyższe podmioty tych praw w odniesieniu między innymi do czynów nieuczciwej konkurencji wymienionych w art. 14 ustawy (rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy lub przedsiębiorstwie). Jest to rozwiązanie dość niekonsekwentne. Skoro podmioty te zostały wyposażone w prawo wytaczania powództw przeciwko osobom posługującym się nieuczciwą lub zakazaną reklamą, to nie ma racjonalnych przyczyn, aby pozbawiać je tych uprawnień w przypadku, gdy informacja wprowadzająca w błąd dotyczy jednego z elementów wymienionych w artykule 14.


[1]    Cz. Żuławska, Znaczenie prawne…, s. 60.

[2]    227/79/OSNC 1980, nr 3, poz. 52.

[3] R. Stefanicki Prawna kwalifikacja reklamy, Prawo Spółek Nr 5/2001.

[4] I. Wiszniewska, Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Komentarz, red. J. Szwaja, Warszawa 1996 s. 145.

[5] E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, jw. s. 178

[6] I. Wiszniewska, Ochrona przed reklamą wprowadzającą w błąd. artykuł PPH 1996/2/1

[7] E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, jw. s. 178

[8] 1998.05.15, wyrok s.apel. I ACa 367/98 Apel.-W-wa 1999/3/22.

[9] M. Kępiński, Przesłanki i zasady odpowiedzialności prawnej w działalności reklamowej, RPEiS 1990/2/61 -1.2

[10] wyrok z dnia 1996.11.06, OSA 1997/10/57

[11] U.z.n.k. w poprzednim rozwiązaniu przyjęła ogólną zasadę dotyczącą ciężaru dowodu. Ciężar udowodnienia faktu spoczywał zatem na osobie, która z tego faktu wywodziła skutki prawne (art. 6 KC).

[12] Dz. U. z 2000 r. Nr 29, poz. 356

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców

5/5 - (1 vote)

praca mgr

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców to działania, które są sprzeczne z prawem i naruszają interesy konsumentów lub innych przedsiębiorców. Obejmują one m.in.:

  • nieuczciwe reklamowanie produktów lub usług,
  • ukrywanie lub zatajanie istotnych informacji dotyczących produktu lub usługi,
  • stosowanie nieuczciwych warunków umów,
  • wprowadzanie w błąd co do jakości, ceny lub innych cech produktu,
  • ograniczanie swobody wyboru konsumenta poprzez stosowanie presji cenowej,
  • działania antykonkurencyjne, takie jak zakazy handlowe lub układy z innymi przedsiębiorcami w celu wspólnego działania na rynku,
  • oszustwa i nadużycia, np. sprzedaż towarów z podrobionymi znakami towarowymi.

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców są zabronione przez prawo i zagrożone są sankcjami prawnymi, takimi jak grzywny czy nakazy zaprzestania nieuczciwej działalności. W Polsce nadzór nad przestrzeganiem prawa w tej dziedzinie sprawuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Zgodnie z art. 3851 § 1 KC[1] [2] postanowienia nie negocjowane indywidualnie nie mogą kształtować praw i obowiązków konsumentów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając ich interesy.

Jest to przepis całkowicie nowy w polskim prawie, pozwalający na szeroką kontrolę treści umowy zawieranej bez uzgadniania postanowień sprecyzowanych we wzorcu. Zawiera istotną klauzulę generalną wskazującą na dwie przesłanki decydujące o ich abuzywności (łac. abusivus – niewłaściwie stosowany, niewłaściwy): „sprzeczność z dobrymi obyczajami” i „rażące naruszenie interesów konsumenta”.[3]

Jeśli wzorzec zawiera takie postanowienia, nie wiążą one konsumenta, choć sama umowa w pozostałym zakresie nie przestaje istnieć. Wprowadzając zasadę trwałości umowy (klauzule abuzywne są bezskuteczne z mocy prawa, cała zaś umowa dochodzi do skutku), przepis ten wychodzi naprzeciw żywotnym potrzebom konsumenta. To on jest z reguły o wiele bardziej zainteresowany, aby umowa trwała, niż przedsiębiorca, dla którego ów klient może być jednym z tysięcy.

Do stwierdzenia ich bezskuteczności nie jest konieczne orzeczenie sądu, choć zapewne bez jego interwencji najczęściej nie będzie można tego ustalić[4].

Przepis powyższy zawiera klauzulę generalną decydująca o abuzywności umowy. Klauzula dotyczy wszelkich umów pozbawionych uzgodnień, niekoniecznie zawartych z użyciem wzorca. Najczęściej jednak właśnie użycie wzorca będzie decydowało o braku indywidualnych uzgodnień. Kryteria abuzywności w klauzuli generalnej obejmują „sprzeczność z dobrymi obyczajami” i „rażące naruszenie interesów konsumenta”. E. Łętowska pisze, że należy się opowiedzieć za wymogiem łącznego spełnienia obu przesłanek.

Co należy rozumieć przez dobre obyczaje, przybliża i ukonkretnia kolejny nowy przepis: art. 3582; wskazujący kryteria, jakie mogą i powinny być brane pod uwagę. Głosi on, że oceny takiej dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy, biorąc pod uwagę jej treść, okoliczności zawarcia oraz uwzględniając inne umowy pozostające z nią w związku.

Konieczność uwzględnienia „umów pozostających w związku z umowami obejmującymi postanowienia będące przedmiotem oceny” dotyczy umów „pakietowych”, na wypadek gdy naruszenie dotyczy tylko jednej z umów (stosunku prawnego) składającego się na pakiet. Najczęściej będzie chodziło o umowę kredytu, zobowiązanie zasadnicze i zabezpieczenie[5].

Natomiast pojęcie rażącego naruszenia obejmuje sobą m.in. niewygodę organizacyjną, nierzetelność traktowania, wprowadzenie w błąd, a także konsekwencje ekonomiczne dla konsumenta.

Co do postanowień umowy, które nie zostały uzgodnione z konsumentem indywidualnie opowiada się art. 385′ § 3 KC („Nie uzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta”.)

Domniemanie z art. 385* § 3 KC powinno odnosić się nie tylko do postanowień wzorca włączonych bezpośrednio do treści umowy, lecz także inkorporowanych zgodnie z art. 384 KC.

Do udowodnienia, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, nie wystarczy samo wykazanie, iż postanowienia tego dotyczyły negocjacje między stronami. Jeżeli postanowienie umowy nie uległo zmianom w trakcie negocjacji, przepis art. 385* znajdzie zastosowanie, chyba że przedsiębiorca wykaże, iż zaakceptowanie klauzuli przez strony było oparte na rzetelnych i wyrównanych negocjacjach.

Przepis zawiera definicję „indywidualnego uzgodnienia” klauzul umownych, odwołując się do rzeczywistego wpływu na ich treść konsumenta. Nie należy […] uznawać za klauzule indywidualnie wynegocjowane postanowienia wybrane przez konsumenta z kilku przedstawionych mu przez przedsiębiorcę postanowień alternatywnych.

Za klauzule narzucone należy uznać również klauzule zastosowane przez osobę trzecią (np. notariusza). Wiedza kontrahenta o istnieniu klauzul nienegocjowanych czy też możliwość zapoznania się z nimi przed zawarciem umowy nie stanowią okoliczności wyłączającej uznanie klauzuli za nienegocjowaną indywidualnie. Kryterium istotnym jest tu możliwość wpływania na kształtowanie jej treści[6] [7].

Dotyczy to w szczególności tych postanowień umowy, które zostały przejęte z wzorca zaproponowanego konsumentowi.

Przepis art. 3851 § 1 KC uznający, że niedozwolone postanowienia umowy nie są wiążące dla konsumenta, nie dotyczy jednak postanowień, które określają główne świadczenia stron, w tym cenę, wynagrodzenie, jeżeli zostały jednoznacznie sformułowane.

Wprowadzono również zasadę, ze wątpliwości co do treści klauzuli sformułowanej niejasno tłumaczy się na niekorzyść tego, kto sformułował wzorzec klauzuli.

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców to działania, które są sprzeczne z przepisami prawa i zasadami uczciwej konkurencji. Ich celem jest najczęściej osiągnięcie korzyści kosztem konsumentów lub innych przedsiębiorców. Takie praktyki są regulowane m.in. przez ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów, Kodeks cywilny oraz inne przepisy szczególne. Wyróżnia się kilka podstawowych rodzajów niedozwolonych praktyk.

Przede wszystkim, czyny nieuczciwej konkurencji to działania, które wprowadzają w błąd lub naruszają interesy innych uczestników rynku. Przykładem może być stosowanie reklamy wprowadzającej w błąd, kopiowanie wyglądu produktów konkurencji czy nieuczciwe pozyskiwanie informacji handlowych. Tego rodzaju praktyki podlegają sankcjom prawnym i sądowym.

Kolejnym problemem są praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Chodzi tu o takie działania, jak ukrywanie istotnych informacji, wprowadzanie klientów w błąd co do właściwości towarów lub usług, czy stosowanie nieuczciwych postanowień umownych. Postanowienia takie, zwane klauzulami abuzywnymi, są niewiążące dla konsumentów, a ich stosowanie może prowadzić do nałożenia kar na przedsiębiorcę.

Istotnym zagadnieniem są także praktyki monopolistyczne, czyli nadużywanie pozycji dominującej na rynku. Przejawia się to na przykład w stosowaniu zróżnicowanych cen wobec podobnych kontrahentów, narzucaniu nieuczciwych warunków umów czy eliminowaniu konkurencji przez działania o charakterze wykluczającym.

Przepisy zakazują również stosowania praktyk agresywnych, takich jak wywieranie presji psychicznej lub fizycznej na konsumentów w celu zawarcia umowy. Przykładem może być natarczywa akwizycja, manipulowanie decyzjami klientów poprzez wzbudzanie strachu lub fałszywego poczucia pilności zakupu.

Ochrona przed niedozwolonymi praktykami przedsiębiorców jest realizowana przez odpowiednie organy, takie jak UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów), a także sądy cywilne i administracyjne. Przedsiębiorcy, którzy stosują takie praktyki, mogą być narażeni na wysokie kary finansowe, odpowiedzialność odszkodowawczą oraz utratę zaufania klientów.


[1] Oznaczenie ceny na towarze przy pomocy kodu kreskowego nie odpowiada warunkowi zrozumiałości. Język kodowy nie jest powszechnie znany i nie ma podstaw do tego, aby od nabywcy wymagać jego znajomości. Kotowska F. glosa OSP 2000/12/183, Glosa do wyroku NSA z dnia 21 lutego 2000 r., II SA 1707/99.

[2] Art. 3851. § 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.

[3] Konsekwencją abuzywności klauzuli jest jej bezskuteczność. Należy przyjąć, że bezskuteczność klauzul wynika z samego prawa, bez potrzeby kierowania przez uprawnionego stosownego żądania wobec organu stosującego prawo. Ewentualne orzeczenie sądu w tej kwestii ma charakter deklaratywny. Tak: M.Jagielska Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M.Prawn. 2000/11.

[4] Ż. Semprich , Klient może więcej, Rzeczpospolita, 2000.08.24

[5] E. Łętowska. jw. s. 100.

[6] M. Jagielska, Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M. Prawn. 2000/11.

[7] M. Jagielska, Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M. Prawn. 2000/11.

Prywatność konsumenta. Ochrona danych osobowych

5/5 - (1 vote)

z pracy mgr

Dane osobowe takie jak nazwisko i imię, pseudonim, linie papilarne, dodatkowe dane osobowe (np. o rodzicach) dane o stanie rodziny, płci, wieku, stanie cywilnym – służą identyfikacji jednostki. Podobne znaczenie mają miejsce zamieszkania czy obywatelstwo.

Dane te z natury rzeczy maja charakter jawny – w zakresie, w jakim decydują o prawnej sytuacji osoby.

Konsument jak każda osoba ma prawo do prywatności. Gwarantuje je kilka aktów prawnych m.in. podstawowe gwarancje ochrony prawa do prywatności i ochrony danych osobowych w prawie polskim zawierają następujące akty prawne:

Konstytucja RP z dnia 2 kwietnia 1997 r.

  1. Art. 47 gwarantuje każdemu prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz decydowania o swoim życiu osobistym;
  2. Art. 49 zapewnia wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony;
  3. Art. 51, który mówi, że nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. Przepis Art. 51 ust. 5 Konstytucji przewiduje, iż: Zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.

Ustawa o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r określającej zasady postępowania przy przetwarzaniu danych osobowych oraz prawa osób, których dane dotyczą.
Akty wykonawcze do Ustawy o ochronie danych osobowych:

  1. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 29 maja 1998 r . w sprawie nadania statutu Biuru Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
  2. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 3 czerwca 1998 r . w sprawie określenia podstawowych warunków technicznych i organizacyjnych, jakim powinny odpowiadać urządzenia i systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych.
  3. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 3 czerwca 1998 r . w sprawie określenia wzorów wniosku o udostępnienie danych osobowych, zgłoszenia zbioru danych do rejestracji oraz imiennego upoważnienia i legitymacji służbowej inspektora Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Pojawia się jednak problem ich wykorzystywania do celów komercyjnych (zwłaszcza marketingu bezpośredniego). Podstawą i sensem działania marketingu jest bowiem korzystanie z danych osobowych. Chodzi tu zwłaszcza o przetwarzanie, uzyskiwanie w celach komercyjnych danych istniejących w źródłach ogólnodostępnych, a także o zbieranie i przetwarzanie danych dotyczących identyfikujących lub umożliwiających identyfikację, danych pochodzących ze źródła nie mających cech ogólnodostępności, danych „strategicznych” (ujawniających pochodzenie rasowe, etniczne, poglądy polityczne, religijne, wyznanie, przynależność partyjną, dane o stanie zdrowia, informacje o nałogach, życiu seksualnym, których ujawnienie niesie zagrożenie dyskryminacyjne).
Ustawa z 29.08.1997 r. o ochronie danych osobowych wprowadziła kilka zasad, mających znaczenie dla interesującej nas kwestii. [1] [2][3] [4]

Po pierwsze, przewiduje ona, że ograniczenia ustawy, dotyczące przetwarzania danych osobowych – dotyczą także działań prywatnych, podejmowanych w celach komercyjnych i zawodowych (art. 36 ust.2); po drugie, generalnie do przetwarzania danych wymagana jest zgoda osoby, której dane dotyczą, przy czym chodzi o zgodę wyraźną, a nie dorozumianą (art. 7 pkt 5, art. 24, 25 i 32); po trzecie, wprowadza się daleko idące ograniczenia w stosunku do danych „strategicznych” (art. 27); po czwarte ustawa jest zbudowana na zasadzie dopuszczalności wykorzystania zbioru danych tylko w tym celu, w jakim został on legalnie założony (np. art. 32 pkt 8)

W standardach Rady Europy fundamentalną pozycję w dziedzinie ochrony danych osobowych zajmuje Konwencja Rady Europy Nr 108 z dnia 28 stycznia 1981 r. o Ochronie Osób w Związku z Automatycznym Przetwarzaniem Danych Osobowych.

Wśród standardów traktatowych uwzględnić należy również postanowienia Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) z 4 listopada 1950 r.

Zalecane standardy europejskie w zakresie ochrony danych osobowych, sformułowane są również w trybie rezolucji i rekomendacji Komitetu Ministrów RE lub Zgromadzenia Parlamentarnego RE, odnoszą się do najrozmaitszych dziedzin życia.

Akty te pomyślane są jako przystosowanie ogólnych norm Konwencji Nr 108 RE do specyficznych wymagań poszczególnych sektorów, jak: sektor prywatny i publiczny, w kontekście postępowania karnego i pozyskiwania informacji prawniczej, w sektorach marketingu bezpośredniego, policji, zatrudnienia, terminu płatności i innych podobnych operacjach, a także w telekomunikacji ze szczególnym uwzględnieniem usług telefonicznych.

I tak np. Rekomendacja R(85) 20 z dnia 25 października 1985 r. dotycząca ochrony danych osobowych wykorzystywanych dla potrzeb marketingu bezpośredniego. Definiuje termin „marketing bezpośredni”, jako ogół działań i wszelkich usług pomocniczych związanych z oferowaniem produktów i usług, bądź przekazywaniem informacji za pośrednictwem kurierów, telefonów lub innych bezpośrednich środków, w celu poinformowania bądź wywołania reakcji ze strony osoby zainteresowanej. Rekomendacja określa zasady gromadzenia danych dla potrzeb marketingu bezpośredniego.

W granicach przewidzianych przez prawo krajowe, każda osoba winna dysponować możliwością gromadzenia danych osobowych dla potrzeb marketingu bezpośredniego za pomocą publicznie dostępnych kartotek lub innych publikacji. Zbieranie danych pod pretekstem innym niż stosunki z klientami nie powinno być dopuszczalne, chyba, że jest to zaznaczone wyraźnie w zbiorze tego rodzaju danych. Rekomendacja określa zasady udostępniania list osobom trzecim oraz prawa osoby, której dane dotyczą. Zaleca, aby w ramach marketingu bezpośredniego stymulować rozwój wewnętrznych procedur zabezpieczających, związanych z ochroną danych osobowych potencjalnych klientów, a zwłaszcza związanych z procedurą wycofywania nazwisk z list marketingowych[5].

Jednak nie ma powszechnych, kompleksowych i ujednoliconych uregulowań ochrony danych osobowych, więc w wielu krajach tworzy się ogólne lub pomyślane na potrzeby danego sektora pozaprawne normy postępowań (tzw. samoregulacje) oraz swoiste kodeksy etyczne mające służyć ochronie prywatności[6] [7].

Tak więc praktyka funkcjonowania ustawy oraz orzecznictwo wykształci pewnie niedługo wzorce postępowań z danymi osobowymi, granice prywatności oraz swobodę kontrahentów konsumentów do żądania od tych ostatnich danych ich dotyczących. Jednak już obecnie za niedopuszczalne należy uznać wykorzystywanie marketingowe istniejących zbiorów danych, lecz założonych w innych celach, jak również przekazywanie sobie takich danych bez zgody zainteresowanych . Dlatego skorzystanie w takich wypadkach z art. 23 i 24 KC (wypadkach naruszenia granic ochrony) jak pisze prof. E. Łętowska, może być jedyną możliwością ochronną.

Jeśli wiec konsument jest zarzucany niechcianymi materiałami reklamowymi (bez podania indywidualnego adresu) – wystarczy informacja zawieszona na drzwiach, skrzynce pocztowej, zastrzeżenie na poczcie (gdy idzie o druki rozsyłane za jej pośrednictwem).

Gdy chodzi o korespondencje zaadresowaną imiennie, konieczne jest zawiadomienie nadawcy tej korespondencji. Możliwe jest także zwrócenie się do Stowarzyszenia Sprzedawców Bezpośrednich o umieszczeniu zainteresowanego na tzw. liście Robinsona, co powoduje skreślenie adresu z bazy danych, którymi dysponuje Stowarzyszenie.

Kontynuowanie praktyk wbrew woli adresata, po zadziałaniu zastrzeżenia o ich niepożądanym charakterze, przesądza o bezprawności działania i o naruszeniu przez nadawcę prywatności konsumenta.

Warto więc wspomnieć o podstawowych obowiązkach przedsiębiorcy wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych.

Przedsiębiorca zbierający zamówienia np. poprzez sieć tworzy bazy danych swoich klientów. Dlatego przede wszystkim w momencie podawania swoich danych klient powinien wiedzieć: do kogo dane trafią (nazwa, adres siedziby), jaki jest cel zbierania danych, komu dane będą udostępniane, jakie ma prawa (chodzi o prawo wglądu do danych oraz prawo ich poprawiania) oraz, że podanie danych jest dobrowolne.

Informacje te powinny znaleźć się na stronie internetowej w taki sposób, aby odwiedzający konsument mógł się z nimi zapoznać przed ewentualnym wypełnieniem zamówienia. Ponadto, ustawa nakłada obowiązek zabezpieczenia danych oraz rejestracji posiadanego zbioru w Biurze Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.


[1] Dz. U. Nr 133, poz. 883 z późn. zm.

[2] Dz. U. Nr 73, poz. 464

[3] Dz. U. Nr 80, poz. 521

[4] Dz. U. Nr 80, poz. 522, zm. Dz. U. 1999 r. Nr 93, poz. 1081

[5] giodo.gov.pl

[6] J. Barta, R. Markiewicz, Kryptografia, czyli internetowe być albo nie być, Rzeczpospolita, 1999.12.10.

[7] E. Łętowska, Prawo umów konsumenckich, j w. s. 145.