Praca magisterska z prawa cywilnego c.d.

5/5 - (1 vote)

Niewątpliwie w niektórych przypadkach znaleźć mogą zastosowanie przepisy o błędzie ujęte w kodeksie cywilnym. Ich podstawowym celem jest ochrona pozostającej w błędzie osoby przed skutkami oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu.

Na podstawie przepisów kodeksu cywilnego uznaje się, że „błąd oznacza mylne wyobrażenie o rzeczywistym stanie rzeczy lub brak takiego wyobrażenia”. Zaistnienie błędu może prowadzić do wadliwego złożenia oświadczenia woli w sytuacji, gdy dotyczy treści czynności prawnej (art. 84 § 1 KC) i gdy błąd jest istotny (art. 84 § 2 KC). Nie jest wyłączona możliwość powołania się na błąd wywołany przez anons reklamowy. Błąd taki, jako dotyczący właściwości (walorów) towaru, które zdecydowały o jego wyborze (nabyciu), trzeba uznać za błąd co do czynności prawnej, a nie jedynie co do pobudki, choć u nabywcy wiąże się on ze sferą motywacyjną.

Ta okoliczność daje możliwość rozważania skutków prawnych błędu nie tylko na podstawie art. 86, zgodnie z którym naganne zachowanie się drugiej strony pozwala na udzielenie pełniejszej ochrony prawnej osobie pozostającej w błędzie, ale również na gruncie wzmiankowanego art. 84[1].

W wyroku z 19 lipca 1979 r.[2], SN orzekł, że „błąd jako wada oświadczenia woli może uzasadniać uchylenie się od skutków oświadczenia złożonego innej osobie tylko wówczas, gdy został wywołany przez tę osobę, choćby bez jej winy, a nadto gdy jest istotny, tzn. gdyby składający nie działał pod wpływem błędu, to nie złożyłby oświadczenia tej treści”.

Wskazane podstawy prawne dają konsumentom duże możliwości dochodzenia bezpośredniej ochrony, choć świadomość tej możliwości – jak się wydaje – jest w społeczeństwie niewielka. Zagadnienie jest istotne także z uwagi na fakt, że powołanie się na odpowiednie przepisy ustawy regulującej zagadnienia konkurencji przy dochodzeniu konsumenckich roszczeń ma charakter pośredni, realizowane jest bowiem przez organizacje reprezentujące interes konsumenta.

Wracając jednak do art. 16 ust. l pkt 2 w związku z art. 16 ust. 2 u.z.n.k expressis erhis wymaga jednoczesnego spełnienia dwóch przesłanek.

Pierwsza to „wprowadzenie w błąd”, tj. wywołanie u klienta niezgodnego z rzeczywistym stanem rzeczy wyobrażenia o towarze lub usłudze[3] [4].

Druga, to możliwość podjęcia pod wpływem błędu decyzji dotyczącej nabycia towaru lub usługi. Dla powstania zarzutu obojętne jest przy tym, czy reklama jest fałszywa (nieprawdziwa) czy myląca[5].

I tak np. I. Wiszniewska stwierdza, że „reklama ma charakter reklamy wprowadzającej w błąd, jeżeli wywołuje konfuzje w obrocie. O tym czy reklama ma taki charakter decyduje opinia osób, do których reklama jest kierowana. Pod uwagę powinno być brane rozumienie reklamy przez jej przeciętnego adresata. W naszych warunkach, ze względu na silne oddziaływanie reklamy na wybory dokonywane przez konsumentów, należy przyjąć wzorzec adresata nieuważnego i łatwo poddającego się sugestiom reklamy. Wzorem praktyki krajów wysoko rozwiniętych należy uznać, że do wprowadzenia w błąd dochodzi wtedy, gdy reklama może być rozumiana w sposób niezgodny z rzeczywistym stanem rzeczy przez „nic nie znaczącą” część jej adresatów. Wyższe wymagania w odniesieniu do treści wypowiedzi reklamowej należy oczywiście stawiać reklamie kierowanej do szczególnie łatwowiernych i szczególnie wrażliwych na reklamę grup adresatów (dzieci, chorzy)[6].”
Z tego względu postuluje się, by wzorem praktyki krajów wysoko rozwiniętych uznać, że do wprowadzenia w błąd dochodzi już wówczas, gdy reklama może być rozumiana w sposób niezgodny z rzeczywistym stanem rzeczy przez „znaczącą” część jej adresatów, tj. 15%[7].

Piśmiennictwo uznaje również, że obok wymienionych w ustawie sytuacji, wprowadzenie w błąd może nastąpić także w razie posłużenia się reklamą naśladowczą, która będzie przyczyną pomylenia kontrahentów.

Poza tym, choć wydaje się to paradoksalne, udzielenie prawdziwej informacji o towarze także może wprowadzić w błąd.

Dzieje się tak wówczas, gdy zaakcentowanie prawdziwej cechy produkty będzie dyskredytować towary innych wytwórców, sugerując, ze wyłącznie produkt reklamowany ma te właściwość, a inne są jej pozbawione.

Sąd Najwyższy w swoim wyroku ujął to tak: „Uczciwa reklama winna mieć charakter pozytywny, to znaczy winna zmierzać do zachęcania klientów do kupowania wyrobów reklamującej się firmy, a nie zniechęcać do nabywania wyrobów firm konkurujących przez podważenie ich rzetelności i jakości. Zadaniem reklamy nie jest zwalczanie nieuczciwej konkurencji[8].”

Podobnie swoje stanowisko przedstawił M. Kępiński pisząc: „Reklama nieprawdziwa i wprowadzająca w błąd obejmuje zarówno reklamę fałszywą w sensie materialnym (dane obiektywnie niezgodne z rzeczywistością), jak i reklamę zdolną do wprowadzenia w błąd ze względu na sposób jej zrozumienia przez odbiorców. Kryterium uznania reklamy za wprowadzającą w błąd stanowi wrażenie, jakie wywiera ona na przeciętnym i ufnie nastawionym odbiorcy, do którego jest kierowana.

Za nieprawdziwą reklamę należy uznać nie tylko podawanie nieprawdziwych danych, ale również przemilczanie pewnych faktów, istotnych z punktu widzenia prawdziwości.
Wiadomościami, o których mowa w art. 14 ust. 1, są nieprawdziwe lub wprowadzające w błąd informacje, w szczególności o:

  1. osobach kierujących przedsiębiorstwem,
  2. wytwarzanych towarach lub świadczonych usługach,
  3. stosowanych cenach,
  4. sytuacji gospodarczej lub prawnej.

Rozpowszechnianiem wiadomości, o których mowa w ust. 1, jest również posługiwanie się:

  • nie przysługującymi lub nieścisłymi tytułami, stopniami albo innymi informacjami o kwalifikacjach pracowników,
  • nieprawdziwymi atestami,
  • nierzetelnymi wynikami badań,
  • nierzetelnymi informacjami o wyróżnieniach lub oznaczeniach produktów lub usług

Interpretacja art. 14 u.z.n.k prowadzi wiec do wniosków analogicznych jak przy interpretacji art. 16 ustawy. Należy zatem uznać, że w błąd wprowadzają zarówno wiadomości fałszywe, jak i prawdziwe. Zatem w drugiej sytuacji wystarczy, że informacje podawane klientom są sformułowane dwuznacznie lub przemilczają fakty, które powinny być ujawnione konsumentowi.

Podobnie ujął to Sąd: „Nieuczciwą reklamą, a tym samym – reklamą sprzeczną z dobrymi obyczajami – jest reklama, która wykorzystując usprawiedliwioną okolicznościami łatwowierność odbiorcy oraz przeciętną nieumiejętność skomplikowanego kojarzenia i wnioskowania na podstawie tekstu eksponującego treści pożądane przez reklamującego, wywołuje u przeciętnego odbiorcy przeświadczenie o istnieniu faktów, które w rzeczywistości nie mają miejsca i przez to wywołuje odczucie zawodu, zlekceważenia czy wręcz oszukania[9] [10][11].”

W omawianej wyżej dyrektywie europejskiej powiedziane jest, że obciąża ona reklamującego powinnością udowodnienia (na żądanie sądu lub organu administracyjnego) prawdziwości twierdzeń i informacji zawartych w reklamie (preambuła; art. 6 punkt a).

Polska nowelizacja ustawy z dnia 16 marca 2000 r. o zmianie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji oraz o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji, przyjęła wzorem dyrektywy identyczne rozwiązanie.

W art. 18 a widnieje zapis: „Ciężar dowodu prawdziwości oznaczeń lub informacji umieszczanych na towarach albo ich opakowaniach lub wypowiedzi zawartych w reklamie spoczywa na osobie, której zarzuca się czyn nieuczciwej konkurencji związany z wprowadzeniem w błąd”[12].

Warto również na zakończenie zwrócić uwagę na uregulowania dotyczące reklamy wprowadzającej w błąd zawarte w Międzynarodowym Kodeksie reklamy opracowanym przez Międzynarodową Izbę Handlową w Paryżu. Art. 5 tego kodeksu zakazuje reklamy zawierającej (…) w tekście lub obrazie, jakiejkolwiek wypowiedzi, która bezpośrednio lub pośrednio, czy też skutkiem pewnej przesadności lub dwuznaczności w sformułowaniu mogłaby wprowadzić w błąd konsumenta.

W polskiej ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji w razie dokonania czynu nieuczciwej konkurencji z roszczeniami o zaniechanie niedozwolonych działań, usunięcie skutków niedozwolonych działań lub o złożenie jednokrotnego lub wielokrotnego oświadczenia odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie mogą występować: Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, powiatowy (miejski) rzecznik konsumentów, a także krajowe lub regionalne organizacje, których zadaniem jest ochrona interesów konsumentów.

Ustawa dopuszcza możliwość występowania przez te podmioty w obronie konsumenta w przypadku reklamy wprowadzającej klienta w błąd (art. 16 ustawy), jednakże ustawa pozbawia powyższe podmioty tych praw w odniesieniu między innymi do czynów nieuczciwej konkurencji wymienionych w art. 14 ustawy (rozpowszechnianie nieprawdziwych lub wprowadzających w błąd wiadomości o swoim lub innym przedsiębiorcy lub przedsiębiorstwie). Jest to rozwiązanie dość niekonsekwentne. Skoro podmioty te zostały wyposażone w prawo wytaczania powództw przeciwko osobom posługującym się nieuczciwą lub zakazaną reklamą, to nie ma racjonalnych przyczyn, aby pozbawiać je tych uprawnień w przypadku, gdy informacja wprowadzająca w błąd dotyczy jednego z elementów wymienionych w artykule 14.


[1]    Cz. Żuławska, Znaczenie prawne…, s. 60.

[2]    227/79/OSNC 1980, nr 3, poz. 52.

[3] R. Stefanicki Prawna kwalifikacja reklamy, Prawo Spółek Nr 5/2001.

[4] I. Wiszniewska, Ustawa o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Komentarz, red. J. Szwaja, Warszawa 1996 s. 145.

[5] E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, jw. s. 178

[6] I. Wiszniewska, Ochrona przed reklamą wprowadzającą w błąd. artykuł PPH 1996/2/1

[7] E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, jw. s. 178

[8] 1998.05.15, wyrok s.apel. I ACa 367/98 Apel.-W-wa 1999/3/22.

[9] M. Kępiński, Przesłanki i zasady odpowiedzialności prawnej w działalności reklamowej, RPEiS 1990/2/61 -1.2

[10] wyrok z dnia 1996.11.06, OSA 1997/10/57

[11] U.z.n.k. w poprzednim rozwiązaniu przyjęła ogólną zasadę dotyczącą ciężaru dowodu. Ciężar udowodnienia faktu spoczywał zatem na osobie, która z tego faktu wywodziła skutki prawne (art. 6 KC).

[12] Dz. U. z 2000 r. Nr 29, poz. 356

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców

5/5 - (1 vote)

praca mgr

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców to działania, które są sprzeczne z prawem i naruszają interesy konsumentów lub innych przedsiębiorców. Obejmują one m.in.:

  • nieuczciwe reklamowanie produktów lub usług,
  • ukrywanie lub zatajanie istotnych informacji dotyczących produktu lub usługi,
  • stosowanie nieuczciwych warunków umów,
  • wprowadzanie w błąd co do jakości, ceny lub innych cech produktu,
  • ograniczanie swobody wyboru konsumenta poprzez stosowanie presji cenowej,
  • działania antykonkurencyjne, takie jak zakazy handlowe lub układy z innymi przedsiębiorcami w celu wspólnego działania na rynku,
  • oszustwa i nadużycia, np. sprzedaż towarów z podrobionymi znakami towarowymi.

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców są zabronione przez prawo i zagrożone są sankcjami prawnymi, takimi jak grzywny czy nakazy zaprzestania nieuczciwej działalności. W Polsce nadzór nad przestrzeganiem prawa w tej dziedzinie sprawuje Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Zgodnie z art. 3851 § 1 KC[1] [2] postanowienia nie negocjowane indywidualnie nie mogą kształtować praw i obowiązków konsumentów w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając ich interesy.

Jest to przepis całkowicie nowy w polskim prawie, pozwalający na szeroką kontrolę treści umowy zawieranej bez uzgadniania postanowień sprecyzowanych we wzorcu. Zawiera istotną klauzulę generalną wskazującą na dwie przesłanki decydujące o ich abuzywności (łac. abusivus – niewłaściwie stosowany, niewłaściwy): „sprzeczność z dobrymi obyczajami” i „rażące naruszenie interesów konsumenta”.[3]

Jeśli wzorzec zawiera takie postanowienia, nie wiążą one konsumenta, choć sama umowa w pozostałym zakresie nie przestaje istnieć. Wprowadzając zasadę trwałości umowy (klauzule abuzywne są bezskuteczne z mocy prawa, cała zaś umowa dochodzi do skutku), przepis ten wychodzi naprzeciw żywotnym potrzebom konsumenta. To on jest z reguły o wiele bardziej zainteresowany, aby umowa trwała, niż przedsiębiorca, dla którego ów klient może być jednym z tysięcy.

Do stwierdzenia ich bezskuteczności nie jest konieczne orzeczenie sądu, choć zapewne bez jego interwencji najczęściej nie będzie można tego ustalić[4].

Przepis powyższy zawiera klauzulę generalną decydująca o abuzywności umowy. Klauzula dotyczy wszelkich umów pozbawionych uzgodnień, niekoniecznie zawartych z użyciem wzorca. Najczęściej jednak właśnie użycie wzorca będzie decydowało o braku indywidualnych uzgodnień. Kryteria abuzywności w klauzuli generalnej obejmują „sprzeczność z dobrymi obyczajami” i „rażące naruszenie interesów konsumenta”. E. Łętowska pisze, że należy się opowiedzieć za wymogiem łącznego spełnienia obu przesłanek.

Co należy rozumieć przez dobre obyczaje, przybliża i ukonkretnia kolejny nowy przepis: art. 3582; wskazujący kryteria, jakie mogą i powinny być brane pod uwagę. Głosi on, że oceny takiej dokonuje się według stanu z chwili zawarcia umowy, biorąc pod uwagę jej treść, okoliczności zawarcia oraz uwzględniając inne umowy pozostające z nią w związku.

Konieczność uwzględnienia „umów pozostających w związku z umowami obejmującymi postanowienia będące przedmiotem oceny” dotyczy umów „pakietowych”, na wypadek gdy naruszenie dotyczy tylko jednej z umów (stosunku prawnego) składającego się na pakiet. Najczęściej będzie chodziło o umowę kredytu, zobowiązanie zasadnicze i zabezpieczenie[5].

Natomiast pojęcie rażącego naruszenia obejmuje sobą m.in. niewygodę organizacyjną, nierzetelność traktowania, wprowadzenie w błąd, a także konsekwencje ekonomiczne dla konsumenta.

Co do postanowień umowy, które nie zostały uzgodnione z konsumentem indywidualnie opowiada się art. 385′ § 3 KC („Nie uzgodnione indywidualnie są te postanowienia umowy, na których treść konsument nie miał rzeczywistego wpływu. W szczególności odnosi się to do postanowień umowy przejętych z wzorca umowy zaproponowanego konsumentowi przez kontrahenta”.)

Domniemanie z art. 385* § 3 KC powinno odnosić się nie tylko do postanowień wzorca włączonych bezpośrednio do treści umowy, lecz także inkorporowanych zgodnie z art. 384 KC.

Do udowodnienia, że postanowienie zostało uzgodnione indywidualnie, nie wystarczy samo wykazanie, iż postanowienia tego dotyczyły negocjacje między stronami. Jeżeli postanowienie umowy nie uległo zmianom w trakcie negocjacji, przepis art. 385* znajdzie zastosowanie, chyba że przedsiębiorca wykaże, iż zaakceptowanie klauzuli przez strony było oparte na rzetelnych i wyrównanych negocjacjach.

Przepis zawiera definicję „indywidualnego uzgodnienia” klauzul umownych, odwołując się do rzeczywistego wpływu na ich treść konsumenta. Nie należy […] uznawać za klauzule indywidualnie wynegocjowane postanowienia wybrane przez konsumenta z kilku przedstawionych mu przez przedsiębiorcę postanowień alternatywnych.

Za klauzule narzucone należy uznać również klauzule zastosowane przez osobę trzecią (np. notariusza). Wiedza kontrahenta o istnieniu klauzul nienegocjowanych czy też możliwość zapoznania się z nimi przed zawarciem umowy nie stanowią okoliczności wyłączającej uznanie klauzuli za nienegocjowaną indywidualnie. Kryterium istotnym jest tu możliwość wpływania na kształtowanie jej treści[6] [7].

Dotyczy to w szczególności tych postanowień umowy, które zostały przejęte z wzorca zaproponowanego konsumentowi.

Przepis art. 3851 § 1 KC uznający, że niedozwolone postanowienia umowy nie są wiążące dla konsumenta, nie dotyczy jednak postanowień, które określają główne świadczenia stron, w tym cenę, wynagrodzenie, jeżeli zostały jednoznacznie sformułowane.

Wprowadzono również zasadę, ze wątpliwości co do treści klauzuli sformułowanej niejasno tłumaczy się na niekorzyść tego, kto sformułował wzorzec klauzuli.

Niedozwolone praktyki przedsiębiorców to działania, które są sprzeczne z przepisami prawa i zasadami uczciwej konkurencji. Ich celem jest najczęściej osiągnięcie korzyści kosztem konsumentów lub innych przedsiębiorców. Takie praktyki są regulowane m.in. przez ustawę o ochronie konkurencji i konsumentów, Kodeks cywilny oraz inne przepisy szczególne. Wyróżnia się kilka podstawowych rodzajów niedozwolonych praktyk.

Przede wszystkim, czyny nieuczciwej konkurencji to działania, które wprowadzają w błąd lub naruszają interesy innych uczestników rynku. Przykładem może być stosowanie reklamy wprowadzającej w błąd, kopiowanie wyglądu produktów konkurencji czy nieuczciwe pozyskiwanie informacji handlowych. Tego rodzaju praktyki podlegają sankcjom prawnym i sądowym.

Kolejnym problemem są praktyki naruszające zbiorowe interesy konsumentów. Chodzi tu o takie działania, jak ukrywanie istotnych informacji, wprowadzanie klientów w błąd co do właściwości towarów lub usług, czy stosowanie nieuczciwych postanowień umownych. Postanowienia takie, zwane klauzulami abuzywnymi, są niewiążące dla konsumentów, a ich stosowanie może prowadzić do nałożenia kar na przedsiębiorcę.

Istotnym zagadnieniem są także praktyki monopolistyczne, czyli nadużywanie pozycji dominującej na rynku. Przejawia się to na przykład w stosowaniu zróżnicowanych cen wobec podobnych kontrahentów, narzucaniu nieuczciwych warunków umów czy eliminowaniu konkurencji przez działania o charakterze wykluczającym.

Przepisy zakazują również stosowania praktyk agresywnych, takich jak wywieranie presji psychicznej lub fizycznej na konsumentów w celu zawarcia umowy. Przykładem może być natarczywa akwizycja, manipulowanie decyzjami klientów poprzez wzbudzanie strachu lub fałszywego poczucia pilności zakupu.

Ochrona przed niedozwolonymi praktykami przedsiębiorców jest realizowana przez odpowiednie organy, takie jak UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów), a także sądy cywilne i administracyjne. Przedsiębiorcy, którzy stosują takie praktyki, mogą być narażeni na wysokie kary finansowe, odpowiedzialność odszkodowawczą oraz utratę zaufania klientów.


[1] Oznaczenie ceny na towarze przy pomocy kodu kreskowego nie odpowiada warunkowi zrozumiałości. Język kodowy nie jest powszechnie znany i nie ma podstaw do tego, aby od nabywcy wymagać jego znajomości. Kotowska F. glosa OSP 2000/12/183, Glosa do wyroku NSA z dnia 21 lutego 2000 r., II SA 1707/99.

[2] Art. 3851. § 1. Postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nie uzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy (niedozwolone postanowienia umowne). Nie dotyczy to postanowień określających główne świadczenia stron, w tym cenę lub wynagrodzenie, jeżeli zostały sformułowane w sposób jednoznaczny.

[3] Konsekwencją abuzywności klauzuli jest jej bezskuteczność. Należy przyjąć, że bezskuteczność klauzul wynika z samego prawa, bez potrzeby kierowania przez uprawnionego stosownego żądania wobec organu stosującego prawo. Ewentualne orzeczenie sądu w tej kwestii ma charakter deklaratywny. Tak: M.Jagielska Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M.Prawn. 2000/11.

[4] Ż. Semprich , Klient może więcej, Rzeczpospolita, 2000.08.24

[5] E. Łętowska. jw. s. 100.

[6] M. Jagielska, Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M. Prawn. 2000/11.

[7] M. Jagielska, Nowelizacja Kodeksu cywilnego: kontrola umów i wzorców umownych, M. Prawn. 2000/11.

Prywatność konsumenta. Ochrona danych osobowych

5/5 - (1 vote)

z pracy mgr

Dane osobowe takie jak nazwisko i imię, pseudonim, linie papilarne, dodatkowe dane osobowe (np. o rodzicach) dane o stanie rodziny, płci, wieku, stanie cywilnym – służą identyfikacji jednostki. Podobne znaczenie mają miejsce zamieszkania czy obywatelstwo.

Dane te z natury rzeczy maja charakter jawny – w zakresie, w jakim decydują o prawnej sytuacji osoby.

Konsument jak każda osoba ma prawo do prywatności. Gwarantuje je kilka aktów prawnych m.in. podstawowe gwarancje ochrony prawa do prywatności i ochrony danych osobowych w prawie polskim zawierają następujące akty prawne:

Konstytucja RP z dnia 2 kwietnia 1997 r.

  1. Art. 47 gwarantuje każdemu prawo do ochrony prawnej życia prywatnego, rodzinnego, czci i dobrego imienia oraz decydowania o swoim życiu osobistym;
  2. Art. 49 zapewnia wolność i ochronę tajemnicy komunikowania się. Ich ograniczenie może nastąpić jedynie w przypadkach określonych w ustawie i w sposób w niej określony;
  3. Art. 51, który mówi, że nikt nie może być obowiązany inaczej niż na podstawie ustawy do ujawniania informacji dotyczących jego osoby. Przepis Art. 51 ust. 5 Konstytucji przewiduje, iż: Zasady i tryb gromadzenia oraz udostępniania informacji określa ustawa.

Ustawa o ochronie danych osobowych z dnia 29 sierpnia 1997 r określającej zasady postępowania przy przetwarzaniu danych osobowych oraz prawa osób, których dane dotyczą.
Akty wykonawcze do Ustawy o ochronie danych osobowych:

  1. Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 29 maja 1998 r . w sprawie nadania statutu Biuru Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.
  2. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 3 czerwca 1998 r . w sprawie określenia podstawowych warunków technicznych i organizacyjnych, jakim powinny odpowiadać urządzenia i systemy informatyczne służące do przetwarzania danych osobowych.
  3. Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 3 czerwca 1998 r . w sprawie określenia wzorów wniosku o udostępnienie danych osobowych, zgłoszenia zbioru danych do rejestracji oraz imiennego upoważnienia i legitymacji służbowej inspektora Biura Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.

Pojawia się jednak problem ich wykorzystywania do celów komercyjnych (zwłaszcza marketingu bezpośredniego). Podstawą i sensem działania marketingu jest bowiem korzystanie z danych osobowych. Chodzi tu zwłaszcza o przetwarzanie, uzyskiwanie w celach komercyjnych danych istniejących w źródłach ogólnodostępnych, a także o zbieranie i przetwarzanie danych dotyczących identyfikujących lub umożliwiających identyfikację, danych pochodzących ze źródła nie mających cech ogólnodostępności, danych „strategicznych” (ujawniających pochodzenie rasowe, etniczne, poglądy polityczne, religijne, wyznanie, przynależność partyjną, dane o stanie zdrowia, informacje o nałogach, życiu seksualnym, których ujawnienie niesie zagrożenie dyskryminacyjne).
Ustawa z 29.08.1997 r. o ochronie danych osobowych wprowadziła kilka zasad, mających znaczenie dla interesującej nas kwestii. [1] [2][3] [4]

Po pierwsze, przewiduje ona, że ograniczenia ustawy, dotyczące przetwarzania danych osobowych – dotyczą także działań prywatnych, podejmowanych w celach komercyjnych i zawodowych (art. 36 ust.2); po drugie, generalnie do przetwarzania danych wymagana jest zgoda osoby, której dane dotyczą, przy czym chodzi o zgodę wyraźną, a nie dorozumianą (art. 7 pkt 5, art. 24, 25 i 32); po trzecie, wprowadza się daleko idące ograniczenia w stosunku do danych „strategicznych” (art. 27); po czwarte ustawa jest zbudowana na zasadzie dopuszczalności wykorzystania zbioru danych tylko w tym celu, w jakim został on legalnie założony (np. art. 32 pkt 8)

W standardach Rady Europy fundamentalną pozycję w dziedzinie ochrony danych osobowych zajmuje Konwencja Rady Europy Nr 108 z dnia 28 stycznia 1981 r. o Ochronie Osób w Związku z Automatycznym Przetwarzaniem Danych Osobowych.

Wśród standardów traktatowych uwzględnić należy również postanowienia Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności (Europejskiej Konwencji Praw Człowieka) z 4 listopada 1950 r.

Zalecane standardy europejskie w zakresie ochrony danych osobowych, sformułowane są również w trybie rezolucji i rekomendacji Komitetu Ministrów RE lub Zgromadzenia Parlamentarnego RE, odnoszą się do najrozmaitszych dziedzin życia.

Akty te pomyślane są jako przystosowanie ogólnych norm Konwencji Nr 108 RE do specyficznych wymagań poszczególnych sektorów, jak: sektor prywatny i publiczny, w kontekście postępowania karnego i pozyskiwania informacji prawniczej, w sektorach marketingu bezpośredniego, policji, zatrudnienia, terminu płatności i innych podobnych operacjach, a także w telekomunikacji ze szczególnym uwzględnieniem usług telefonicznych.

I tak np. Rekomendacja R(85) 20 z dnia 25 października 1985 r. dotycząca ochrony danych osobowych wykorzystywanych dla potrzeb marketingu bezpośredniego. Definiuje termin „marketing bezpośredni”, jako ogół działań i wszelkich usług pomocniczych związanych z oferowaniem produktów i usług, bądź przekazywaniem informacji za pośrednictwem kurierów, telefonów lub innych bezpośrednich środków, w celu poinformowania bądź wywołania reakcji ze strony osoby zainteresowanej. Rekomendacja określa zasady gromadzenia danych dla potrzeb marketingu bezpośredniego.

W granicach przewidzianych przez prawo krajowe, każda osoba winna dysponować możliwością gromadzenia danych osobowych dla potrzeb marketingu bezpośredniego za pomocą publicznie dostępnych kartotek lub innych publikacji. Zbieranie danych pod pretekstem innym niż stosunki z klientami nie powinno być dopuszczalne, chyba, że jest to zaznaczone wyraźnie w zbiorze tego rodzaju danych. Rekomendacja określa zasady udostępniania list osobom trzecim oraz prawa osoby, której dane dotyczą. Zaleca, aby w ramach marketingu bezpośredniego stymulować rozwój wewnętrznych procedur zabezpieczających, związanych z ochroną danych osobowych potencjalnych klientów, a zwłaszcza związanych z procedurą wycofywania nazwisk z list marketingowych[5].

Jednak nie ma powszechnych, kompleksowych i ujednoliconych uregulowań ochrony danych osobowych, więc w wielu krajach tworzy się ogólne lub pomyślane na potrzeby danego sektora pozaprawne normy postępowań (tzw. samoregulacje) oraz swoiste kodeksy etyczne mające służyć ochronie prywatności[6] [7].

Tak więc praktyka funkcjonowania ustawy oraz orzecznictwo wykształci pewnie niedługo wzorce postępowań z danymi osobowymi, granice prywatności oraz swobodę kontrahentów konsumentów do żądania od tych ostatnich danych ich dotyczących. Jednak już obecnie za niedopuszczalne należy uznać wykorzystywanie marketingowe istniejących zbiorów danych, lecz założonych w innych celach, jak również przekazywanie sobie takich danych bez zgody zainteresowanych . Dlatego skorzystanie w takich wypadkach z art. 23 i 24 KC (wypadkach naruszenia granic ochrony) jak pisze prof. E. Łętowska, może być jedyną możliwością ochronną.

Jeśli wiec konsument jest zarzucany niechcianymi materiałami reklamowymi (bez podania indywidualnego adresu) – wystarczy informacja zawieszona na drzwiach, skrzynce pocztowej, zastrzeżenie na poczcie (gdy idzie o druki rozsyłane za jej pośrednictwem).

Gdy chodzi o korespondencje zaadresowaną imiennie, konieczne jest zawiadomienie nadawcy tej korespondencji. Możliwe jest także zwrócenie się do Stowarzyszenia Sprzedawców Bezpośrednich o umieszczeniu zainteresowanego na tzw. liście Robinsona, co powoduje skreślenie adresu z bazy danych, którymi dysponuje Stowarzyszenie.

Kontynuowanie praktyk wbrew woli adresata, po zadziałaniu zastrzeżenia o ich niepożądanym charakterze, przesądza o bezprawności działania i o naruszeniu przez nadawcę prywatności konsumenta.

Warto więc wspomnieć o podstawowych obowiązkach przedsiębiorcy wynikających z ustawy o ochronie danych osobowych.

Przedsiębiorca zbierający zamówienia np. poprzez sieć tworzy bazy danych swoich klientów. Dlatego przede wszystkim w momencie podawania swoich danych klient powinien wiedzieć: do kogo dane trafią (nazwa, adres siedziby), jaki jest cel zbierania danych, komu dane będą udostępniane, jakie ma prawa (chodzi o prawo wglądu do danych oraz prawo ich poprawiania) oraz, że podanie danych jest dobrowolne.

Informacje te powinny znaleźć się na stronie internetowej w taki sposób, aby odwiedzający konsument mógł się z nimi zapoznać przed ewentualnym wypełnieniem zamówienia. Ponadto, ustawa nakłada obowiązek zabezpieczenia danych oraz rejestracji posiadanego zbioru w Biurze Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych.


[1] Dz. U. Nr 133, poz. 883 z późn. zm.

[2] Dz. U. Nr 73, poz. 464

[3] Dz. U. Nr 80, poz. 521

[4] Dz. U. Nr 80, poz. 522, zm. Dz. U. 1999 r. Nr 93, poz. 1081

[5] giodo.gov.pl

[6] J. Barta, R. Markiewicz, Kryptografia, czyli internetowe być albo nie być, Rzeczpospolita, 1999.12.10.

[7] E. Łętowska, Prawo umów konsumenckich, j w. s. 145.

Kierunki zmian w prawodawstwie

5/5 - (1 vote)

praca magisterska z zakresu prawa autorskiego

Obecnie w obrębie państw Unii Europejskiej możemy zaobserwować proces dostosowywania krajowych przepisów prawnoautorskich do wymagań dyrektywy[1] nr 2001/29/WE w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego i praw pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.

Z punktu widzenia poruszanej problematyki, zakresem naszego zainteresowania objęty będzie szczególnie art. 6 tej dyrektywy, zatytułowany „Obowiązki w odniesieniu do środków technicznych”, dotyczący ochrony zabezpieczeń utworów chronionych prawem autorskim i prawami pokrewnymi. W ust. 1 zobowiązuje on państwa członkowskie do zapewnienia ochrony prawnej przed omijaniem skutecznych środków technicznych przez osobę świadomą celu swego działania, lub która, na podstawie okoliczności konkretnej sytuacji, powinna tego celu być świadoma. Dodatkowo ust. 2 wprowadza ochronę przed wszelkimi czynnościami takimi jak produkcja, import, rozpowszechnianie czy sprzedaż, mającymi za przedmiot urządzenia komercyjne, produkty lub elementy składowe czy świadczenia usług, które:

  • są promowane lub reklamowane jako służące obchodzeniu zabezpieczeń,
  • inne ich zastosowanie (nie związane z obchodzeniem ) jest ograniczone lub
  • zostały zaprojektowane, produkowane, dostosowane lub realizowane w celu umożliwienia lub ułatwienia omijania skutecznych środków technicznych.

Jak zauważa A. Matlak[2], szerokie ujęcie zawartych w art. 6 postanowień[3] i ich ewentualne rygorystyczne stosowanie mogłoby spowodować istotne ograniczenie dostępu do utworów i przedmiotów praw pokrewnych. Dlatego też, po burzliwej dyskusji zdecydowano się uzupełnić treść art. 6 o ustęp 4, obligujący państwa członkowskie, w przypadku braku środków dobrowolnie podjętych przez właścicieli praw autorskich, do podjęcia stosownych działań w celu zapewnienia beneficjentom, wymienionych w dyrektywie wyjątków i ograniczeń, możliwości korzystania z nich, pod warunkiem posiadania legalnego dostępu do chronionego utworu lub przedmiotu objętego ochroną. Dyrektywa dodatkowo uzależnia zastosowanie przez państwo opisanych powyżej środków, w stosunku do beneficjentów dozwolonego użytku prywatnego, od wcześniejszego umożliwienia, przez właścicieli praw autorskich, rozpowszechnienia utworów do użytku osobistego, w stopniu koniecznym do skorzystania z danego wyjątku lub ograniczenia oraz zgodnie z postanowieniami art. 5 ust 2 lit. b) i ust. 5 tejże dyrektywy.

Zdaniem A. Matlaka: „przepis art. 6 ust. 4 omawianej dyrektywy daje przede wszystkim możliwość stworzenia odpowiednich regulacji prawnych mających na celu złagodzenie skutków ochrony „zabezpieczeń technicznych”, szczególnie w sytuacjach gdy podmioty uprawnione w sposób nieuzasadniony uniemożliwiają do nich dostęp osobom zainteresowanym. Z uwagi na ogólność sformułowań występujących w hipotezie omawianego postanowienia można przy tym przyjąć, że państwom członkowskim przyznano w tym zakresie daleko idącą swobodę zarówno co do charakteru prawnego podejmowanych działań, jak i ich szczegółowego zakresu.”[4].

Na gruncie obowiązującej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych postanowienia korespondujące z treścią art. 6 dyrektywy znalazły unormowanie w ust. 3 art. 79 upapp, który do ochrony „technicznych zabezpieczeń przed dostępem, zwielokrotnieniem lub rozpowszechnianiem utworu”[5] nakazuje stosować zawarte w ust 1 art. 79 postanowienia odnoszące się do ochrony autorskich praw majątkowych. W obecnym brzmieniu tego przepisu działania polegające na „obchodzeniu” lub „łamaniu” zabezpieczeń są zabronione tylko wtedy, gdy mają na celu bezprawne korzystanie z utworu. Komentatorzy są przekonani, iż tak zredagowany przepis nie ogranicza uprawnień użytkownika utworu przysługujących mu na podstawie przepisów o dozwolonym użytku.

Zdaniem J.Barty i R. Markiewicza, dzięki takiemu rozwiązaniu „dochodzi do rozszerzenia autorskoprawnej ochrony, bez zakłócenia jednak swobód eksploatacyjnych, dozwolonych przez ustawę”[6]. Takie same stanowisko reprezentuje W. Machała: „jest bezsporne, że ochrona zabezpieczeń technicznych wynikająca z art. 79 ust. 3 nie może ingerować w sferę zagwarantowanego przepisami upaap prawa dozwolonego użytku. Nawet przy obostrzeniach, wynikających z art. 35 ustawy, uprawnionym trudno będzie wykazać, że działanie użytkowników (opierające się na licencjach przewidzianych w art. 23-33) charakteryzowało przekroczenie granic tych licencji, a zatem były bezprawne.” Tworząc taką konstrukcję, ustawodawca skorzystał ze swoich uprawnień, jakich udziela mu w tym względzie art. 6 ust. 4 dyrektywa 2001/29/WE.

Należy zwrócić uwagę również na fakt, jak piszą J.Barta, R. Markiewicz, że: „ art. 79 ust. 3 odnosi się jedynie do określonych działań (usuwanie, obchodzenie zabezpieczeń technicznych) natomiast nie dotyczy produkcji, rozpowszechniania oraz posiadania środków (w tym programów komputerowych) przeznaczonych czy używanych do takich działań. Z punktu widzenia (cywilnego ) prawa autorskiego ich produkcja, sprzedaż, posiadanie oraz obrót nimi jest w zasadzie dozwolony)”[7].

W ramach dostosowywania polskiego prawa autorskiego do wymagań płynących z dyrektyw Unii Europejskiej, w opublikowanym 25 kwietnia 2006 roku, przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, projekcie nowelizacji ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych znalazły się przepisy dotyczące implementacji dyrektywy nr 2001/29/WE w zakresie ochrony technicznych zabezpieczeń oraz informacji służących zarządzaniu prawami autorskimi.

Niestety wprowadzone zmiany podporządkowane są jedynie interesom twórców i podmiotów praw pokrewnych. Uprawnienia użytkowników, korzystających z utworów zostały bardzo ograniczone. Zgodnie z proponowanym brzmieniem nowego art. 791, podlegać oni będą odpowiedzialności takiej jak za naruszenie autorskich praw majątkowych, w każdym przypadku zawinionej próby obejścia technicznych zabezpieczeń utworów. Dla powstania odpowiedzialności bez znaczenia pozostanie cel, jakim kierowała się osoba dokonująca opisanych w hipotezie tego przepisu działań. Nowa regulacja postawi wiele osób, korzystających z legalnych utworów, przed wyborem pomiędzy rezygnacją z dobrodziejstw dozwolonego użytku prywatnego, a złamaniem prawa i narażeniem się na odpowiedzialność prawną.

Co prawda ustawodawca w ust. 3. proponowanego artykułu nakłada na uprawnione podmioty, stosujące skuteczne techniczne zabezpieczenia, obowiązek udostępnienia osobie korzystającej z utworu w ramach dozwolonego użytku prywatnego, niezbędnych środków technicznych umożliwiających sporządzenie pojedynczych egzemplarzy utworu, o ile osoba ta posiadać będzie zgodny z prawem dostęp do utworu. Ale jednocześnie ustawodawca zezwala uprawnionym na arbitralne ustalanie liczby zwielokrotnień egzemplarza utworu, których osoba korzystająca będzie mogła dokonać przy użyciu tych środków. W praktyce wydawcy chronionych prawem autorskim treści będą mogli ograniczyć liczbę ich kopii, jakie użytkownik w ramach dozwolonego użytku może wykonać, do jednej. Wprowadzenie takiej regulacji może doprowadzić do sytuacji, w której przepisy o dozwolonym użytku staną się martwą literą. Trudno zaakceptować fakt, iż tak naprawdę to wydawcy będą decydować, jakie działanie mieścić się będzie a jakie nie, w granicach dozwolonego użytku.

Można łatwo przewidzieć, iż podmioty uprawnione, mając na uwadze głównie swoje interesy ekonomiczne, limit kopii ustalać będą na minimalnym poziomie. Ponad to, ustawodawca pozbawił użytkowników, legalnie eksploatujących utwory, możliwości obrony swych uprawnień przed sądem, uznając iż prawo do indywidualnego dochodzenia uprawnień z tytułu dozwolonego użytku prywatnego na drodze sądowej byłoby niemożliwe do zastosowania w praktyce[8]. Pogląd, iż interesy użytkowników będą wystarczająco chronione przez obowiązek umożliwienia im dokonania przynajmniej jednej kopii, uważam za nieakceptowalny. Istnieje duże prawdopodobieństwo, iż przepisy te stworzą pewną fikcję prawną – przecież za jedną z podstawowych ratio legisdozwolonego użytku prywatnego uznaje się techniczną niemożność kontroli nad korzystaniem z utworów w zaciszu domowym.

Nowe i określone przez ustawę skutecznymi[9]zabezpieczenia, nie dają możliwości monitorowania na bieżąco sposobu korzystania z utworów. Choć patrząc na kierunek zmian w prawodawstwie, można się spodziewać, iż podmioty uprawnione w niedalekiej przyszłości będą optować za wprowadzeniem i objęciem ochroną prawną środków, które wkraczałyby w sferę naszej prywatności, oczywiście „jedynie” w celu zapewnienia „skutecznej” ochrony słusznym interesom twórców[10].

Wokół omawianego projektu wybuchła dyskusja, w której nie brak krytycznych głosów, podmiotów reprezentujących różne środowiska, pod adresem zaproponowanych rozwiązań. Negatywnie należy ocenić fakt, iż na liście organizacji z którymi zostały przeprowadzone konsultacje społeczne, zabrakło tych reprezentujących interesy konsumentów[11]. Dlatego chciałbym w tym miejscu przedstawić kilka stanowisk odnoszących się do projektu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Internet Society Poland (ISOC), w swym stanowisku, zarzuca nowelizacji, iż przyjęte w niej zmiany „uwzględniają jedynie interesy globalnych koncernów medialnych a nie polskiej gospodarki i polskiego społeczeństwa.(…)Zaproponowany system obostrzeń w dostępie do treści praktycznie eliminuje ustawowe prawa wynikające z przepisów o dozwolonym użytku, takie jak prawo cytatu czy prawa do korzystania z utworów na podstawie innych licencji ustawowych. Forsowana w projekcie koncepcja grozi zawłaszczeniem publicznej przestrzeni kultury i utrudnieniem dostępu do dziedzictwa narodowego”[12]. Zarząd ISOC zwraca również uwagę na nieprecyzyjność postanowień dotyczących odpowiedzialności karnej: „Planowana nowelizacja wprowadza jednocześnie pakiet nieprecyzyjnych przepisów karnych, których brzmienie odbiega znacząco od standardów demokratycznego państwa prawa. Standardy te wymagają, by przepisy karne jasno określały czyny zabronione pod groźbą kary, jednak zaproponowane w projekcie nowelizacji brzmienia przepisów doprowadzą do penalizacji posiadania każdego komputera, drukarki i dowolnego oprogramowania, pozostawiając ocenę czy są one narzędziami lub komponentami „służącymi do obejścia skutecznych technicznych zabezpieczeń” uznaniu organów ścigania. Niejasności językowe, zwłaszcza w sferze prawa karnego, są zagrożeniem dla podstawowych praw człowieka.”[13]


[1]    Dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2001/29/WE z dnia 22 maja 2001 r. w sprawie harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego i praw pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym.

[2]    A. Matlak, Prawo autorskie w europejskim prawie wspólnotowym, ZNUJ nr 79, Kraków 2002, s. 285.

[3]      Takich jak „środki techniczne” za które dyrektywy nr 2001/29/WE uznaje „wszystkie technologie, urządzenia lub części składowe, które przy normalnym funkcjonowaniu są przeznaczone do powstrzymania lub ograniczenia utworów/dzieł lub innych przedmiotów objętych ochroną, które nie otrzymały zezwolenia przez osobę będącą właścicielem praw autorskich lub prawa pokrewnego prawu autorskiemu przewidzianemu przez ustawę lub prawa sui generis przewidzianego w rozdziale III dyrektywy 96/9/WE”.

[4]    A. Matalak, op. cit, s. 287.

[5]     Art. 73 ust. 3 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych z dnia 4 lutego 1994 r. (Dz. U. Nr 24, poz.83).

[6]     J. Barta, R. Markiewicz, Ochrona praw majątkowych [w:] J. Barta (red.) i inni., Komentarz do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, Kraków 2005, s. 613.

[7]     J. Barta, R. Markiewicz, Prawo autorskie w społeczeństwie informacyjnym, [w:] J.Barta (red.) i inni, System prawa prywatnego. Tom 13 – Prawo autorskie, Warszawa 2002, s. 754.

[8]     Zob. uzasadnienie do projektu ustawy z dnia 25 kwietnia 2006 r. o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz o zmianie innych ustaw.

[9]     Choć jak widać nazbyt skuteczne nie są, skoro prawodawca przewiduje odpowiedzialność prawną za ich obejście.

[10]    Szerzej na ten temat pisze Julie. E. Cohen, DRM and Privacy,[w:] 18 Berkeley Tech. L.J. 575, 2003 r. (praca dostępna pod adresem: law.georgetown.edu/faculty/jec/drmandprivacy.pdf).

[11]    Co podkreśla w swoim stanowisku dotyczącym omawianego projektu prezes UOKiK, zob. Stanowisko prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów do przygotowanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz niektórych innych ustaw, s. 3.

[12]     Uchwała Zarządu ISOC Polska nr 12/2006 z 7 maja 2006 – Stanowisko ISOC Polska w sprawie opracowanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego projektu ustawy o zmianie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz o zmianie innych ustaw w wersji z dnia 25 kwietnia 2006 roku. (treść uchwały dostępna pod adresem: isoc.org.pl/node/102).

[13]  Ibidem.

Nieuczciwa reklama – aspekty prawne

5/5 - (1 vote)

podrozdział pracy magisterskiej

Reklama jest szczególnym nośnikiem informacji dla konsumentów.

W państwach o rozwiniętej i ukształtowanej gospodarce rynkowej reklama jest ważnym stymulatorem zbytu, pozwalającym jej odbiorcom w jak najlepszy, optymalny sposób korzystać z szerokiej podaży dóbr. Przedsiębiorca, aby zaistnieć a następnie utrzymać się na konkurencyjnym rynku w warunkach przewagi podaży nad popytem, podejmuje zróżnicowane działania w celu pozbawienia swojej oferty anonimowości, a także na tyle skutecznego jej wyróżnienia, aby nabywca towarów (usług) zachował się zgodnie z jego oczekiwaniami.

W Polsce burzliwemu w ostatnich latach rozwojowi reklamy towarzyszy wiele negatywnych zjawisk, które nie sprzyjają porządkowaniu obrotu w takim zakresie, aby mogła stać się ona przede wszystkim dla konsumenta przewodnikiem po rynku, a dla promującego się przedsiębiorcy przejawem i metodą uczciwej rywalizacji.

Nie sprzyjają rozwojowi reklamy pejoratywna ocena towarzysząca jej występowaniu, brak programu informacyjnego i przygotowania, edukacji polskiego konsumenta do jej odbioru i wreszcie słabość organizacji samokontroli oraz niewydolność instytucji, które w praktyce stosowania prawa wyznaczałyby, a także upowszechniały chociażby ogólnie zarysowane granice dozwolonych zachowań promocyjnych.

Punktem wyjścia przy ocenie reklamy jest próba dookreślenia jej charakteru prawnego[1].

Jest bezsporne, że reklama zostanie uznana za dozwoloną, jeżeli informacje są prawdziwe i użyteczne. Wobec tego rozważę, jaka cecha lub cechy stawiają reklamę w rzędzie niedozwolonych praktyk handlowych.

Reklama wprowadzająca w błąd jest niedozwoloną praktyką handlową, nawet jeśli działanie reklamującego nie było zawinione.

W zakresie reklamy interes konsumentów wyraża się w prawie do informacji prawdziwej i użytecznej z punktu widzenia jego interesów ekonomicznych.
Jeżeli zauważy się – iż docierające doń komunikaty gospodarcze pochodzą zwykle z jednego źródła, tj. od przedsiębiorców – to tym jaskrawiej widać potrzebę ochrony informacyjnego interesu konsumenta.

Reklama zatem, jako działalność celowo ukierunkowana, sterująca w pewnym zakresie zachowaniem potencjalnych adresatów, powinna być podporządkowana określonym zasadom. Sprzeczne bowiem z uzasadnionym interesem konsumenta są m.in. działania, które mu utrudniają bądź uniemożliwiają dostęp do rzetelnej informacji dotyczącej interesującego go towaru lub usługi .
W pierwszej kolejności odwołam się do dyrektywy z dnia 10.09.1984 r. w sprawie harmonizacji ustaw i przepisów wykonawczych Państw Członkowskich dotyczących reklamy wprowadzającej w błąd (dyrektywa 84/450 EWG). Dyrektywa w preambule zaznacza, iż wpływ takiej reklamy uwidacznia się wtedy, gdy klient – nabywający dobra lub korzystający z usług, kierowany wynikającą z reklamy zachętą, podejmuje decyzje dla niego niekorzystne. Celem dyrektywy (art. 1), co ciekawe jest ochrona konsumentów, ale nie tylko, również: osób trudniących się handlem, rzemiosłem lub prowadzących przedsiębiorstwa albo wykonujących wolny zawód, a także interesów ogółu przed reklama wprowadzającą w błąd i jej nieuczciwym oddziaływaniem.

Znamienna jest tu kolejność chronionych interesów; tradycyjne przepisy zwalczające przejawy nieuczciwej konkurencji w pierwszym rzędzie (i niekiedy jedynym) chroniły konkurentów przedsiębiorców. Dyrektywa wyraźnie przesuwa punkt ciężkości. To interesy konsumentów wysuwa ona na pierwszy plan, a dopiero potem uwzględnia interesy innych uczestników rynku[2] [3].
Dyrektywa przez „ireklamę” rozumie każdą wiadomość, niezależnie od postaci, jaką przybiera, udostępnianą w ramach działalności handlowej, przemysłowej, rzemieślniczej lub wolnego zawodu, zmierzającą do promowania oferowanych dóbr i usług. Natomiast „reklama wprowadzająca w błąd” – to każda reklam, która w jakikolwiek sposób, także ze względu na metodę jej prezentacji, celowo wprowadza w błąd lub może wprowadzić w błąd osoby, do których jest skierowana, lub do których dociera, jeżeli z powodu jej zawodniczego charakteru może wpłynąć na ich zachowanie ekonomiczne na rynku, przez co wyrządza szkodę konkurentowi lub może ją wyrządzić (art. 2 ust.2).

Treść tego przepisu pozwala na stwierdzenie, że za wprowadzające w błąd należy uznać takie działanie, których skutkiem jest zafałszowanie prawdziwego obrazu, przy czym ocena negatywna jest niezależna od tego, czy zawarty w reklamie przekaz jest prawdziwy czy nie. Ocenie podlegać będą także nierzeczowe (ocenne), wprowadzające w błąd elementy reklamy[4].

Zgodnie z art. 3 omawianej dyrektywy, przy ocenie, czy dana reklama wprowadza w błąd należy uwzględnić jej wszystkie elementy składowe, przede wszystkim zawarte w niej informacje:

  • właściwości dóbr i usług takich jak: dostępność, rodzaj, wykonanie, skład, sposób i data wytworzenia lub dostarczenia na rynek, sposób użycia, ilość i specyfikacje, pochodzenie geograficzne bądź handlowe, rezultaty, których można oczekiwać w następstwie ich używania bądź rezultaty i istotne właściwości testów lub kontroli, którym były poddawane dobra lub usługi;
  • ceny lub sposób jej określenia i warunków dostarczenia dóbr bądź świadczenia usług;
  • charakter, przymioty i prawa ogłoszeniodawcy, takie jak jego tożsamość i majątek, kwalifikacje i służące mu prawa własności przemysłowej, handlowej lub intelektualnej bądź otrzymane nagrody i wyróżnienia.

Zgodnie wiec z zaleceniami zawartymi w powyższym przepisie badać należy zarówno wskazania dotyczące towaru lub usługi, jak i te, które odnoszą się do reklamującego się przedsiębiorcy.
Reasumując powyższe, wprowadzające w błąd działanie reklamy według dyrektywy, musi posiadać zdolność wpływania na gospodarcze zachowanie się jej adresatów albo szkodzić, potencjalnie lub rzeczywiście, interesom konsumentów reklamującego się przedsiębiorstwa. Porównując też definicje reklamy ze wskazówkami zawartymi w art. 3 dyrektywy można stwierdzić, że dla skutecznego postawienia zarzutu wprowadzenia w błąd obojętny jest sposób, w jaki błędne wyobrażenie może zostać wywołane oraz rodzaj medium rozpowszechniającego reklamę, byleby tylko dana reklama miała zdolność wpływania na gospodarcze decyzje adresatów właśnie poprzez zafałszowanie stanu rzeczywistego[5][6] [7].

W prawie polskim problem reklamy wprowadzającej w błąd jest uregulowany przede wszystkim w ustawie o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, a wypadek reklamy wprowadzającej w błąd jest traktowany jako czyn nieuczciwej konkurencji.

Należy podkreślić, jednak iż w wielu miejscach ustawy, za działanie nieuczciwe uważa się wprowadzenie w błąd.

Zakaz wprowadzania w błąd wynika z konieczności ochrony uczciwych reguł obrotu, konkurencji, jak i ze względu na godne ochrony interesy konsumentów. Większość czynów nieuczciwej konkurencji, a także nieuczciwej reklamy, godzi w tak rozumianą wolność czy suwerenność konsumentów. Jednakowoż działaniami, których skutki najdotkliwiej zagrażają interesom konsumenta, są działania przybierające postać nieuczciwej reklamy.

W myśl art. 16 ust.l pkt 2: „Czynem nieuczciwej konkurencji w zakresie reklamy jest w szczególności: reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi”.

Podobnie jak dyrektywa, ustawa udziela wskazówek przydatnych przy ocenie czy reklama może być kwalifikowana jako wprowadzająca w błąd. Kierując się nimi należy uwzględnić wszystkie elementy reklamy, zwłaszcza dotyczące ilości, jakości, składników, sposobu wykonania, przydatności, możliwości zastosowania, naprawy lub konserwacji reklamowanego towaru lub usługi, a także zachowanie się klienta (art. 16 ust. 2 u.z.n.k).

Na tle powyższych przepisów, w związku z art. 1 i 2 u.z.n.k., za wprowadzającą w błąd uznać można każdą reklamę, która ze względu na zawarty w niej błąd wpływa na decyzje gospodarcze klientów. Dlatego np. reklamowanie produktu z uwzględnieniem posiadanego dla danych produktów znaku jakości, znaku towarowego czy innego symbolu gwarantującego wysoką jakość towaru (świadczonej usługi) traktuje się przeważnie jako zobowiązanie producenta co do tego, że towar dostępny na rynku spełnia te określone wymogi[8].


[1]    R. Stefanicki Prawna kwalifikacja reklamy, Prawo Spółek Nr 5/2001.

[2]    E. Trapie, J. Preussner-Zamorska, Interes konsumenta oraz instrumenty jego ochrony w dziedzinie reklamy, KPP 1/1996 r. s. 5.

[3]    E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza Ochrona konsumenta cz. I- praca zbiorowa pod redakcją – E. Trapie, 1998

[4]    E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, Ochrona konsumenta cz. I- praca zbiorowa pod redakcją – E. Trapie, 1998

[5]    E. Nowińska, J. Szwaja, Reklama wprowadzająca w błąd i reklama porównawcza, jw.

[6]    DZ. U. Nr 47, poz. 211 ze zm.

[7]     E. Trapie, J. Preussner- Zamorska, Interes konsumenta oraz instrumenty jego ochrony w dziedzinie reklamy, KPP 1/96. S. 15

[8]    Tak: Cz. Żuławska, Znaczenie prawne reklamy w świetle kodeksu cywilnego, PiP 1977, nr 1, s. 57.